Ubywa chętnych do budowy elektrowni atomowej. Minister skreśla kolejne firmy
Z listy potencjalnych państwowych przedsiębiorstw, które mogłyby uczestniczyć w projekcie budowy pierwszej polskiej elektrowni atomowej, ubyły dwa duże koncerny: Tauron i KGHM. W grze pozostają wciąż duże spółki energetyczne, ale ich środki mogą okazać się niewystarczające.
Coraz mniej chętnych
– Ich deklaracja na poziomie udziału po 10 procent spowodowałaby zobowiązania na poziomie 800-850 mln zł – wyjaśniał Tchórzewski. – KGHM ma kłopoty z aktywami zagranicznymi (chilijska kopalnia Sierra Gorda – red.), a Tauron realizuje dużą inwestycję w Jaworznie. Już tylko z tej przyczyny muszę znaleźć kogoś innego – kwitował.
Tyle że lista potencjalnych zainteresowanych może się jeszcze bardziej skurczyć. Enea zainwestowała w budowę bloku w Ostrołęce i ma projekt związany z kopalnią Bogdanka; PGE realizuje inwestycje w Opolu i Turowie, planuje budowę bloków w Dolnej Odrze. Obie firmy sugerują podobno wycofanie się z projektu, choć w przypadku PGE – jak wspomniano – minister sobie takiego kroku nie wyobraża.
– Musi być strategiczny inwestor, który będzie to ciągnął, prowadzę w tej dziedzinie rozmowy – cytuje wypowiedź Tchórzewskiego portal TVN24Bis. Teoretycznie, mógłby tu wchodzić w rachubę Orlen, ale polski paliwowy gigant raczej nie będzie w stanie wyłożyć potrzebnych 70 mld złotych (to szacunki minimalne). Od tego resort uzależnia też swoje wsparcie np. dla projektów związanych z energetyką wiatrową.
– Nie wyobrażam sobie podjęcia decyzji o budowie offshore bez rozstrzygnięcia sprawy energetyki jądrowej. Nie widzę możliwości budowy offshore bez perspektywy budowy rezerwy – kwituje Tchórzewski.