Można go pomylić z Tinderem albo bazarem. Facebook Marketplace to jakaś porażka

Konrad Bagiński
Kiedy pierwszy raz wszedłem na stronę Facebook Marketplace, szybko obejrzałem się za siebie, czy nikt nie podgląda. Nie chciałem mieć opinii gościa, który w tramwaju przegląda strony randkowe z roznegliżowanymi paniami. Przez chwilę myślałem, że w jakiś magiczny sposób przerzuciło mnie na Tindera.
Facebokk Marketplace przypomina skrzyżowanie Tindera z bazarem Foto: Facebook Marketplace
Już na pierwszy rzut oka można wyróżnić oferty osób, które uczyniły sobie z tego źródło zarobku. Ten proceder został świetnie opisany na słynnym blogu, który demaskował poczynania sprzedawców w halach targowych pod Łodzią i Warszawą. Anonimowy autor opisywał tam m.in. osoby, które przychodziły na niemal hurtowe zakupy po to, by później sprzedawać towar właśnie za pośrednictwem Facebooka.

I takich ofert jest sporo, wyglądają bardzo podobnie. Ładne kobiece ciało obleczone w jakąś kusą sukienkę, kostium kąpielowy czy rajstopy. OK, może nie jestem odbiorcą tego typu produktów, ale dziesiątki zdjęć z kobietami wykadrowane tak, by nie było widać głowy, robią kiepskie wrażenie.


Jakie miały być zadania Marketplace w Polsce?
Trudno powiedzieć, bo to tylko odsłona globalnej usługi. Nie brakowało jednak tych, którzy twierdzili, iż Facebook wykosi z rynku Allegro i OLX. Cóż, wygląda na to, że im nie zaszkodził. On przede wszystkim działa zupełnie inaczej, niż choćby Allegro. Allegro jest pełnokrwistym pośrednikiem, pobierającym opłaty, ale i gwarantującym pewne bezpieczeństwo całej transakcji. Umożliwia szybką płatność, rozstrzyga spory etc. No i gromadzi przede wszystkim sklepy, a nie prywatne osoby, chociaż i indywidualna sprzedaż jest łatwa i nie waham się użyć tego słowa – przyjemna.

Nic dziwnego, bo Allegro jest nie tylko liderem na polskim rynku e-commerce, ale i wprowadza nowe trendy, bacznie obserwuje, co dzieje się na rynku. No i jest bardzo dobrze skonfigurowaną usługą, z mnóstwem kategorii. Również OLX nie ma się czego wstydzić. Sporo kategorii, przyjazna nawigacja, wszystko działa całkiem sprawnie.

Na tle tych dwóch serwisów Facebook Marketplace wygląda jak wielki bazar. Pomieszanie z poplątaniem, nie wiem czemu części samochodowe są w kategorii Hobby. Skłamałbym, gdybym powiedział, że na Marketplace jest tylko chłam. Zdarzają się fajnie opisane oferty, z dużą liczbą zdjęć i szczegółami. Ale przeważają takie, które wyglądają jakby były pisane na kolanie, w piwnicy, ze zdjęciami robionymi Nokią 3310. Tak, wiem, że nie miała aparatu. To wszystko po postu nie wygląda ładnie, przypomina wyrzucone na biurko zdjęcia z przypadkowymi produktami.

Odpalenie Marketplace w Polsce miało też prawdopodobnie ucywilizować istniejące na Facebooku grupy sprzedażowo-zakupowe. Zostały one podpięte do serwisu, ale funkcjonują również niezależnie i moim zdaniem dużo lepiej, niż cały Marketplace. Użytkownicy dbają o porządek, dokładne opisywanie ofert i uczciwość. A na dodatek można kupić coś od sąsiadów – jeśli potrzebuję nowej korby do roweru to zajrzę na grupę dla cyklistów, jeśli zgubiłem nóż na grzybach, to nowego poszukam na odpowiedniej grupie, w moim mieście.

Jak to działa na świecie?
Facebook Marketplace może pochwalić się dużą liczbą użytkowników. Ale w tym wszystkim jest haczyk. Niedawno, podczas konferencji F8, Mark Zuckerberg mówił, że usługa jest już dostępna w 70 krajach i korzysta z niej 800 mln ludzi każdego miesiąca. Tylko czy to naprawdę dużo?

– Obecnie Allegro ma znacznie ponad 17 mln odwiedzających miesięcznie i znacznie ponad 20 mln zarejestrowanych użytkowników – mówił mi niedawno Michał Bonarowski, zajmujący się PR-em Allegro.

W sierpniu zeszłego roku w Stanach Zjednoczonych na Marketplace było wystawionych 18 mln przedmiotów. Mowa o kraju z 325 milionami mieszkańców. A więc jeśli chodzi o wyniki serwisu, to szału nie ma.

– Platforma kupna i sprzedaży jest wykorzystywana przez jedną trzecią osób w USA – powiedział CEO Facebooka, Mark Zuckerberg podczas niedawnej konferencji F8.

Ale jak do tej pory Facebook nie chwali się wynikami Marketplace w Polsce. Trudno więc przypuszczać ile osób wystawiło ile przedmiotów. Facebook nie panuje też nad sprzedażą, bo Marketplace w założeniu jedynie kojarzy kupujących i sprzedających, nie wnikając czy doszło do transakcji.

Będzie Facebookcoin?
Facebook przymierza się też do stworzenia własnej cyfrowej waluty. Być może kryptowaluta Facebooka będzie również wykorzystywana do rozkręcenia Marketplace, ale to na razie nic pewnego. Wiadomo, że ma ona służyć m.in. do płatności na portalu. Jej używanie będzie pewnie szybsze i wygodniejsze, niż płacenie kartą czy przelewy z konta bankowego.

Jeśli Facebook umożliwi płacenie nią w Marketplace, to może oznaczać lepsze wieści dla tej platformy, bo umożliwi choćby kontrolę nad transakcjami i zapewni ich bezpieczny przebieg. Ale to ciągle pozostaje jedynie w sferze domysłów.