Znikające miliony z akcyzy i opłat paliwowych. Dziwne kwoty w państwowych wyliczeniach

Marcin Długosz
Ilość sprzedanego nad Wisłą paliwa rośnie i to co roku o kilkanaście procent. Problem w tym, że analogicznie powinno przybywać pieniędzy z akcyzy oraz opłat paliwowych. Szkopuł w tym, przyrost owych kwot jest kompletnie nieproporcjonalny – ledwie kilkuprocentowy. Tropem zaginionych milionów próbowała pójść „Gazeta Wyborcza”.
Zdaniem "Gazety Wyborczej" statystyki pokazują, że gdzieś wyparowują pieniądze z akcyzy i opłaty paliwowej. Fot. Jakub Ociepa / Agencja Gazeta
11 procent – taki wzrost sprzedaży na polskim rynku odnotowano w ubiegłym roku w porównaniu do roku 2016. Ale i to nic: w 2016 roku sprzedano o 13 proc. więcej paliw – tych najważniejszych, czyli oleju napędowego, benzyny i gazu płynnego – niż w roku 2015. Tylko zużycie oleju napędowego rosło o 15 proc. rocznie. Każdy litr paliw zaś był obciążony daninami: akcyzą wpływającą do budżetu oraz opłatą paliwową – kierowaną poprzez Bank Gospodarstwa Krajowego do Krajowego Funduszu Drogowego i Funduszu Kolejowego.

Tyle że przy wzroście sprzedaży rzędu ponad 10 proc. wpływy są zaledwie kilkuprocentowe – i to przy niezmiennych od trzech lat stawkach akcyzy i opłaty paliwowej. Widać to szczególnie wyraźnie, gdy weźmie się pod uwagę wpływy z roku 2016. Przy ówczesnym 13-procentowym wzroście w porównaniu do 2015 r. wpływy pieniężne z opłaty paliwowej podskoczyły o 18 proc., do 6,62 mld zł. Tymczasem w 2017 r. wyniosły 6,087 mln złotych – o ponad pół miliarda złotych mniej niż rok wcześniej.


Wpływy z opłaty paliwowej
„Gazeta Wyborcza” poszła tym tropem. W BGK poinformowano dziennikarza, że winne są procedury księgowe: wpłaty z opłaty paliwowej wpływają nierównomiernie – ostatnia wpłynęła na rachunek 29 grudnia 2017 r. (510 mln zł), ale na konta została rozdzielona już 2 stycznia, więc w nowym roku obrachunkowym. Tyle że nawet uwzględniając tę ostatnią wpłatę, wpływy za 2017 r. są takie same jak za 2016 r., przy 11-procentowym wzroście sprzedaży.

Jeszcze inaczej widzi to resort finansów. Według jego danych, w 2016 r. z opłaty paliwowej wpłynęło 6,269 mld zł, a w 2017 r. – 6,587 mld zł. Tylko że to, znowuż, zaledwie 5 procent wzrostu – przy 11 proc. wzrostu sprzedaży...

Ale i w ministerstwie nie jest lepiej. Z danych NIK za 2017 r. wynika, że w ubiegłym roku dochody budżetu z akcyzy wyniosły 31,4 mld zł, czyli były 6,9 proc. wyższe niż rok wcześniej. Rok wcześniej wskaźnik wzrostu sytuował się na poziomie 5,3 proc. – Z tego wynika, że przez ostatnie dwa lata dochody fiskusa z akcyzy od paliw zwiększyły się łącznie o około 12,5 proc., podczas gdy w tym samym czasie oficjalna sprzedaż głównych paliw w Polsce podskoczyła o jedną czwartą – podsumowuje „Gazeta Wyborcza”. Wnioskując, że być może na rynku paliwowym wciąż funkcjonują luki wykorzystywane przez nieuczciwych przedsiębiorców.