30-latek, którego rodzice wypędzili z domu, opowiedział, jak sobie radzi. Dziennikarz ledwo opanował wybuch śmiechu
Tuż po wyprowadzce z rodzinnego domu, 30-letni Michael Rotondo zdradził dziennikarzowi "Fox News", gdzie skierował swoje pierwsze kroki. Prezenter ledwo opanował wybuch śmiechu.
Christina i Mark Rotondo zachęcali syna do usamodzielnienia się od dłuższego czasu. Oferowali mu wsparcie finansowe, pomoc w znalezieniu mieszkania na wynajem i stałej pracy. W końcu jednak nie wytrzymali i poprosili o pomoc wymiar sprawiedliwości. Sędzia uznał, że pozostający na utrzymaniu rodziców 30-latek musi opuścić dom. Stało się to 1 czerwca 2018 roku.
Gdzie skierował swoje pierwsze kroki? O to zapytał go w wywiadzie dziennikarz stacji „Fox News”. – Gdzie jesteś teraz? – spytał prezenter.
– W domu siostry mojego kuzyna – wyjaśnił ze spokojem Rotondo.
– Aha, więc w zasadzie wciąż mieszkasz z rodziną – zaczął się śmiać dziennikarz.
Jego rozmówca zaczął jednak tłumaczyć, że siedzi tam ze względu na możliwość połączenia ze studiem przez Skype'a. W trakcie krótkiej rozmowy Rotondo zdradził nieco więcej szczegółów na swój temat. Opowiedział, że poszedł do college'u, ale porzucił go, bo środowisko w akademiku mu nie pasowało. Potem chwytał się różnych zajęć, pracując m.in. jako uliczny sprzedawca i dostawca. Nie chciał jednak odpowiedzieć na pytanie, czy był z tych prac wyrzucany, czy rezygnował na własne życzenie.
– Może to czas, żeby oszczędzić trochę pieniędzy i wziąć odpowiedzialność za swoje życie? – Nie myślałem o tym. Może to słuszna uwaga – odparł Rotondo. Wcześniej mężczyzna zapowiadał, że zamierza się utrzymywać w najbliższym czasie z pieniędzy, jakie dostaje za wywiady telewizyjne.