Jeździsz po mieście rowerem zamiast samochodem? Ironia losu, właśnie możesz fundować sobie poważne kłopoty ze zdrowiem

Mariusz Janik
Jeżdżę do pracy rowerem, bo tak jest zdrowiej. Wychodzi też szybciej, bo kierowcy i tak stoją w korkach – tak wielu z nas uzasadnia przesiadkę na rower. Ekspertka jednak brutalnie rozwiewa te złudzenia. – Wdychacie całą tablicę Mendelejewa plus szkodliwe bakterie i wirusy, tumany kurzu – ostrzega rowerzystów, którzy lawirują w korkach, pulmonolog Anna Prokop-Staszecka.
Rowerzyści w korkach wdychają "całą tablicę Mendelejewa" - ostrzega ekspertka. Fot. 123rf.com
Pył, który unosi się nad asfaltem, i substancje emitowane przez niespełniające norm (spalania) samochody, tworzą całą tablicę Mendelejewa – podkreśla Prokop-Staszecka. – Rowerzysta próbujący przejechać w korku hiperwentyluje się. Jego zapotrzebowanie na tlen wzrasta, oddycha głębiej i częściej. Ci, którzy mają problemy z zatokami, oddychają przez usta, przez co podrażniają błony śluzowe gardła – dowodzi specjalistka.

Sytuacji nie poprawi maska na twarz, bo przy właściwym doborze takiego środka zaradczego, rowerzysta może zacząć wdychać osad z maski. Dodatkowo maska podnosi temperaturę, a więc rowerzysta z czasem zaczyna się pocić, szybciej się męczy, jedzie wolniej – cytuje ekspertkę RMF24.


Wpływ jazdy rowerem na jakość życia
Konsekwencje są zarówno długofalowe, jak i krótkoterminowe. W tym pierwszym przypadku rośnie ryzyko doświadczenia wszystkich chorób przypisywanych obcowaniu ze smogiem. Ale fatalne konsekwencje źle zaplanowanych prób „zdrowego stylu życia” wychodzą znacznie szybciej. – Jeśli do oddychania potrzebujemy 21 proc. tlenu, a w krakowskim powietrzu zamiast tego mamy związki toksyczne, to wiadomo, że łzawią nam oczy, mamy gorszą cerę, czujemy się osłabieni, zdekoncentrowani, jesteśmy depresyjni – wylicza Prokop-Staszecka. – Jakość życia się pogarsza – kwituje.