Polscy piłkarze dalej będą zarabiać na reklamach. "Porażka nic nie zmieni"
Mundial Rosja 2018 wciąż trwa. Szum medialny, jaki urósł wokół naszej reprezentacji w piłce nożnej sprawił, że wielu Polaków bezwarunkowo uwierzyło w wygraną biało-czerwonych podczas tegorocznych mistrzostw. Wydawałoby się, że niedzielna przegrana będzie wystarczającym powodem, aby na dobre zakończyć bombardowanie widzów reklamami z wizerunkami piłkarzy. Nic bardziej mylnego.
Wydawałoby się, że rozczarowanie z powodu porażki Polaków w turnieju zakończy okazałą finansową passę z reklam. Tymczasem, jak podaje money.pl, gwiazdy reprezentacji nie znikną na długo z ekranów i billboardów, ponieważ wielkimi krokami zbliża się Euro 2020.
– Reklamy dotyczą osobowości piłkarzy i ich estymy, na tym buduje się przekaz medialny i emocje odbiorców. Porażka nie spowoduje nagłej zmiany zdania kibiców na temat najlepszych piłkarzy, którzy swoją pozycję zbudowali dokonaniami w zagranicznych klubach – tłumaczy w rozmowie z portalem Leszek Pułka, medioznawca z Uniwersytetu Wrocławskiego.
Adam Nawałka wielkim przegranym
Jak zapewnia Mateusz Małek z Blachotrapez, na przegranej w mundialu na pewno nie straci Kamil Glik, który swoją twarzą reprezentuje dachy tej firmy. Również Jeronimo Martins Polska, która jest oficjalnym sponsorem polskiej kadry, nie zamierza skrócić swojej piłkarskiej kampanii marketingowej.
Z kolei gwiazda trenera Nawałki, która świeciła jasno przed mistrzostwami, między innymi dzięki kultowej już reklamie parówek, po przegranej może zgasnąć. Jak wyjaśnia Pułka, winę za porażkę na kogoś trzeba zwalić i będzie to nasz selekcjoner. Reklama Berlinek może dać upust rozgoryczeniu kibiców, szukających kozła ofiarnego.
– Będą z pewnością chichotać, że trener Adam Nawałka już nie sprzeda nikomu żadnych parówek – dodaje specjalista.
Przegrana Polski w mundialu nie oznacza również klapy finansowej dla krajowej federacji. PZPN dzięki udziałowi naszych reprezentantów w turnieju otrzyma łącznie ponad 40 mln. zł.