Pensje menedżerów w tej branży wystrzeliły do kilkudziesięciu tysięcy. "Niedawno tak zarabiał zarząd"
O tym, że sprzedaż w sklepach i sieciach handlowych sięga nie notowanych wcześniej poziomów, a konsumpcja bije rekordy, media donosiły przez ostatnie dwa lata. Druga strona medalu tego zakupowego szaleństwa, to personalny kryzys w całej branży – którego najjaskrawszym przejawem była walka o pracowników supermarketów. Nie gorzej jest na szczeblu menedżerskich – zarobki najważniejszych dyrektorów wystrzeliły do astronomicznego pułapu.
Filozofia jest prosta: dziś firmy – i to zarówno producenci, jak i sieci sklepów – stoją przed kluczowym wyzwaniem, trudniejszym być może do realizacji niż w bardziej „chudych” latach. Chodzi z jednej strony o maksymalizację sprzedaży, zysków, obrotów – a z drugiej, o szereg zadań, które trudno ująć w tabelki. Kto zaniedba walkę teraz, za kilka lat może zostać wykoszony z rynku przez rywali, którzy rozwijali się bardziej dynamicznie.
50 tysięcy złotych pensji
Batalia toczy się więc zarówno o konsumenta, jak i o najlepszych speców na rynku. Jak wynika z danych zebranych przez ekspertów agencji rekrutacyjnej Michael Page, ci drudzy mogą dziś liczyć na oszałamiające stawki: w przypadku dyrektora sprzedaży widełki sięgają od 30 do – kosmicznych wręcz – 50 tysięcy złotych brutto (przy średnim wynagrodzeniu rzędu 37 tys. zł).
Odpowiedzialność menedżerów dziś jest znacznie większa niż wcześniej i obejmuje nowe sfery.•Fot. Patryk Ogorzałek / Agencja Gazeta
Specjaliści ds. sprzedaży to nie jedyni beneficjenci dobrej koniunktury. Szefowie działów marketingu zarabiają od 20 do 42 tys. zł brutto (średnio 30 tys. zł), a ich podwładni – analogicznie do swoich odpowiedników z pionów sprzeedaży. Asystent brand managera, czy specjalista ds. marketingu może liczyć na – średnio – 6 tys. zł brutto.
Na producentach nie koniec, w sieciach handlowych, którym przyglądała się nieco wcześniej agencja, trwa podobny proces. – Zgodnie z przeglądem płac, kierownik sklepu w dużym mieście, takim jak Warszawa, Kraków, Łódź czy Poznań, może liczyć na zarobki rzędu 4-6 tys. zł brutto plus bonusy – dowodziła na stronach portalu Puls HR ekspertka firmy, Magda Tarkowska.
Według niej w sklepach premium stawka dla kierownika rosła do 6-10 tys. zł brutto plus bonusy, a szef sklepu wielokopowierzchniowego bił wszystkich na głowę: sieci płacą tym menedżerom od 10 do 20 tys. zł brutto, dorzucając służbowe auto, bonusy czy ich ewentualne ekwiwalenty.
Rośnie znaczenie utrzymania zespołu w firmie.•Fot. Karol Piętek / Agencja Gazeta
Rynek się skomplikował
– Mam wrażenie, że to wynika z ogólnej sytuacji na rynku pracy – mówi nam Zbigniew Kmieć, analityk Związku Przedsiębiorców i Pracodawców. – Dziś od menedżerów wymaga się nowych umiejętności: choćby tego, żeby utrzymali załogę. To dosyć trudne, a jednocześnie wiele od tego zależy. Rynek się skomplikował i nie da się już stosować prostych metod rekrutacyjnych z przeszłości – kwituje.
Innymi słowy, odpowiedzialność menedżerów wzrosła i objęła nowe kompetencje, w sporej mierze tzw. miękkie. Dodatkowo, rynek się skomplikował, a ludzie nie są już skłonni znosić rozmaitych niedogodności czy konfliktowych szefów, byleby tylko utrzymać posadę. – Odpowiedzialność większa, oferta na rynku dużo głębsza. Absolutnie się nie dziwię, że zarobki rosną – podsumowuje Kmieć.
– 50 tysięcy może się nam wydawać kwotą, niedawno takie były zarobki członków zarządu. Ale dziś do tego poziomu dobija kadra wykonawcza – kwituje ekspert. – Jednak wystarczy sporzeć na kłopoty tych sieci handlowych czy firm, które nie zadbały o tę sferę wcześniej, żeby zrozumieć, skąd się biorą takie zmiany – podsumowuje.
– Firmy z branży FMCG wyróżnia otwartość na studentów, stawianie na indywidualny rozwój talentów, zaangażowanie i dbanie o work-life balance – komplementował kilka miesięcy temu branżę FMCG portal eurostudent.pl. Zaiste, firmy z branży FMCG mogą się wkrótce stać jednym z najbardziej pożądanych pracodawców, spychając w cień potentatów z rynku nowych technologii czy duże międynarodowe korporacje.