Nadchodzi zmierzch jagód leśnych? „Przez 500+ mało jest chętnych do zbierania”

Patrycja Wszeborowska
Tegoroczna cena jagód leśnych jest zatrważająca. Wszystko przez to, że jagodowy biznes jest coraz mniej opłacalny. Nie dość, że po okresie suszy owoców prawie nie ma, to jeszcze obecna pogoda skutecznie zniechęca do wyjścia do lasu. Sprzedawcy jagód podają jeszcze jeden powód drastycznych cen malin: 500+.
Jagód w lasach jest mało i nie ma komu ich zbierać. Ludziom się to nie opłaca, bo mają dodatek 500+ fot. Igor Morye / Agencja Gazeta
– Wiadomo przecież, że jagody zbierały osoby najbiedniejsze. Dodatek 500+ i inne świadczenie, na tyle poprawiły ich sytuację, że mało jest chętnych do tej ciężkiej pracy – mówi w rozmowie z Wp.pl pani Patrycja, prowadząca skup jagód na Podlasiu. W tym roku biznes zamknęła - nie ma czego sprzedawać.

Również inni sprzedawcy uskarżają się na brak owoców w lasach. Jeśli już jakieś znajdą, są one mizerne i zasuszone. Trudna sytuacja sprawia, że tegoroczne ceny jagód są drastycznie wysokie - litr kosztuje od 17 do 22 zł. Z tego powodu za zwykłą bułkę jagodziankę trzeba zapłacić ponad 4 zł.


Nadchodzi zmierzch jagodowego interesu
To może oznaczać, że jagodowy biznes powoli kona. Jak zaznaczają rozmówcy portalu, leśne owoce są bowiem silnie wypierane przez amerykańskiego kuzyna - borówkę. Jest ona uprawiana na plantacjach, lepiej przechowuje się w handlu i jest ponad dwukrotnie tańsza. Kilogram borówki amerykańskiej kosztuje ok. 7 zł.

Jagodowy interes nie jest osamotniony w kłopotach. Ostatnio pisaliśmy o trudnej sytuacji plantatorów malin. Ceny skupu tych owoców są wyjątkowo niskie. W podobnej sytuacji są również plantatorzy porzeczek, wiśni i agrestu. W zeszły piątek dołączyli do rolników i wyszli na warszawskie ulice z pikietami.