Ta gmina zbudowała sobie "polski Kuwejt". Teraz posłanka PiS chce zabrać im pieniądze i dać sąsiadom
Dopłaty do zagranicznych wycieczek dla dzieci, darmowy basen i „becikowe” w wysokości 5 tys. złotych – gmina Kleszczów (woj. łódzkie) nie przez przypadek nazywana jest „polskim Kuwejtem”. Może się jednak okazać, że to już ostatnie podrygi eldorado pod Bełchatowem. Posłanka PiS chce, by gmina podzieliła się swoimi pieniędzmi z sąsiadami.
Dochód gminy w przeliczeniu na mieszkańca to 35 tys. zł. W Warszawie – najbogatszym polskim mieście – 7,1 tys. Jak te liczby przekładają się na codzienne życie? Co prawda legendy o benefitach miejscowych mieszkańców są mocno przesadzone – gmina nie funduje im darmowych wakacji i nie opłaca mediów, trzeba jednak przyznać, że jak na polskie warunki kleszczowianie żyją jak pączki w maśle.
Dzieci dostają dofinansowania na krajowe i zagraniczne wycieczki (rodzice płacą między 100 a 250 zł), obiady w przedszkolach są darmowe, a emeryci mogą liczyć na bezpłatny basen i aerobik.
Miliony od PGE
Małgorzacie Janowskiej z PiS to się jednak bardzo nie podoba. Posłanka wytknęła niedawno gminie, że ta pasie się na „państwowym”. A dokładniej na spółce PGE Górnictwo i Energetyka Konwencjonalna, która rocznie wpłaca do budżetu Kleszczowa 250 mln złotych (to 90 proc. całego budżetu). Janowska miała już omawiać ten projekt z premierem Morawieckim i dostać od niego zielone światło.
projekt "Wspólny rozwój gmin Bełchatów i Kleszczów - projekt korekty granic gmin"
Na tym zresztą nie poprzestała. Chwilę później mało dyplomatycznie dorzuciła, że „w gminie Kleszczów po trzech latach funkcjonowania drogi czy chociażby chodnika jest zrywany i zakładany nowy ze względu na to, że muszą inwestować te pieniądze, a już naprawdę nie wiedzą na co”.
Jak, jej zdaniem, naprawić tę niesprawiedliwość? – Zmieńmy podział administracyjny – zaproponowała. Jej projekt zakłada, że gmina Bełchatów miałaby powiększyć się o 200 km kwadratowych kosztem Kleszczowa. Oznaczałoby to w praktyce przetransferowanie do Bełchatowa ok. 50 mln złotych rocznie.
Reakcje? Dość łatwe do przewidzenia. Wójt gminy Bełchatów Kamil Ładziak przyklasnął posłance, dorzucając od siebie, że Kleszczów na takiej operacji jeszcze zarobi, bo w tej chwili płaci 53 mln „janosikowego”, a po oddaniu części terenu zostanie zwolniony z tego obowiązku.
"Bolszewickie metody"
Wójt Kleszczowa, Sławomir Chojnowski jest jednak nieco odmiennego zdania. Ujął to delikatnie w liście skierowanym do mediów, w którym określił działania Ładziaka mianem „nikczemnych i bolszewickich”. I zauważył, że nawet po oddaniu pieniędzy sąsiadom, „janosikowe” wciąż będzie przekraczać 30 mln rocznie.
Elektrownia węglowa PGE - dzięki niej dochód na mieszkańca w Kleszczowie jest najwyższy w Polsce•Tomasz Stańczak/Agencja Gazeta
Zdaniem eksperta, władze Bełchatowa powinny się skupić na tym, by poprawić poziom życia swoich mieszkańców np. poprzez tworzenie Specjalnych Stref Ekonomicznych.
– Włodarze nie powinni skupiać się na potrzebach sąsiadów. Gmina ma realizować zadania własne względem swoich mieszkańców – do tego jest powołana. Lepszą metodą jest tworzenie związków gmin, które wspólnie wykonują część zadań publicznych. Wiele z nich działa z powodzeniem na Pomorzu realizując wspólnie gospodarkę wodno-ściekową i transport publiczny – opowiada dr Trojak.
Jakie będą dalsze losy projektu? Na początku Rada Gminy Bełchatów musi podjąć stosowną uchwałę. Opinię na temat projektu przedstawia następnie wojewoda i MSWiA, a końcową decyzję podejmie Rada ministrów za pomocą rozporządzenia. Zmiany mogą być wprowadzone najwcześniej od 2020 roku.
Niezależnie od końcowych efektów - jedno jest pewne. Janowskiej już udało się skłócić ze sobą zainteresowane gminy. Mieszkańcy Kleszczowa zorganizowali się nawet za pośrednictwem Facebooka na wspólną demonstrację, a magistrat grozi posłance pozwem za naruszenie dobrego imienia.