„Jestem zarzenowana w ch*j”. Te SMS-y więcej mówią o rynku pracy niż eksperckie analizy

Mariusz Janik
Kilkadziesiąt publicznych awantur, setki komentarzy, tysiące wyrażających rozmaite emocje lajków – to pokłosie opublikowanego na fanpage Rekiny Sprzedaży na Facebooku zapisu korespondencji SMS między szefową sklepu, a jej zastępczynią. Uderzający (jednostronnie) wulgarnością i emocjami zapis odsłania kulisy relacji w pewnym, zanonimizowanym na potrzeby publikacji sklepie z odzieżą. Ale sądząc po komentarzach, uderza w sedno relacji między szefami a ich podwładnymi.
Korespondencja między szefową a jej zastępczynia może z powodzeniem ilustrować patologie polskiego rynku pracy. Fot. 123rf.com / Facebook (PrntScr)
Sprawa jest najwyraźniej świeża, a emocje kipią. „Magda coś pier***, że jest chora, Ewa nie odbiera, przyjdź na 13:00. Odbierzesz sobie to jakoś” – pisze o godzinie 10:39 szefowa do zastępczyni. Argument, że ta ma zaplanowane już wolne i sugestia, by zadzwonić do jeszcze jednej pracownicy, nie wzrusza szefowej. – Czy Daga jest zastępcą kierownika, czy ty? Bo zaczyn (sic) się zastanawiać. Jak sobie załatwisz z Dagą, to ok. Ale kiepsko – odpisuje.

Ale to zaledwie pierwszy przykład z brzegu. Na przesłanych do Rekinów Sprzedaży printscreenach możemy przeczytać jeszcze kilka podobnych dialogów. Na początku lipca „zastępca kierownika” dowiaduje się o przyjściu „ekipy do naprawienia klimy”. – Jesteś w grafiku do 22:30, powinni skończyć do 2-3 (w nocy – przyp. red.). Możesz przyjść w pon[]iedziałek później o te godziny – komunikuje szefowa.


– Nie rozumiem – odpisuje zastępczyni. – Czego? – ripostuje szefowa. – Chcę, żebyś była przy ekipie od klimy, bo ktoś musi być ze sklepu, przecież go k***a, nie zostawimy samego – dorzuca. A na SMS o tym, że zastępczyni miała plany na wieczór, odpowiada: „No ja pier***ę, a co to za problem, żeby przesunąć plany”.

Takie sytuacje lubią się mścić” – kontynuuje szefowa. I próbuje dzwonić: „odbierz telefon”, po kilku minutach „k***a, Ola, odbieraj”. Po chwili przychodzi odpowiedź zastępczyni: jest kolejka, nie może odebrać. Odpowiedź szefowej? – Ja pier***, żałuję, że wybrałam Cię na zastępcę. Jestem zarzenowana (sic) w ch* – kwituje.

Nie udawaj, że myślisz
Relacje w firmie to najwyraźniej nie jedynie spory między szefową, a zastępczynią. – Jak przyjdziesz, przygotuj papier. Zadzwoń do hrów, żeby ruszyli cip***a za szukanie mi ludzi, już nam trzech osób brakuje. Ja idę do domu, bo mam k***a, dość waszej głupoty na dziś – pisze szefowa.

Powyższa wiadomość ma sugerować zwolnienie z pracy jednej z podwładnych. – Rozumiem, że mam ją zwolnić, tak? – odpisuje zastępczyni. – Jakie uzasadnienie? Powie, że nie została przeszkolona – dorzuca podwładna. – Nie udawaj, że myślisz, proszę, powiedz jej, że na kamerach widać, że bawi się telefonem w pracy, a nie za to jej płacimy – kwituje szefowa.

Równie barwnych dialogów nie brakuje, sprawa – jak twierdzą administratorzy fanpage – zapewne jest już w Inspekcji Pracy, kierowniczka na L4. Ale patologiczna sytuacja w sklepie najwyraźniej uderzyła w najczulsze miejsca osób po obu stronach służbowej hierarchii.

– Jeśli dziewczyna, która wysłała te screeny, to czyta (a taką mam nadzieję), to mam do Ciebie ogromną prośbę: upier*** ją jak tylko się da – pisze jedna użytkowniczek Facebooka. – Nie dla siebie, nie dla satysfakcji, nie dla hajsu. Dla innych, podobnie pokrzywdzonych ludzi, którzy boją się zrobić ten pierwszy krok. Proszę. A z hajsu o odszkodowania poleć na Malediwy i odpocznij, zasłużyłaś – dodaje.

Powyższy komentarz ma przeszło 2,6 tysiąca lajków i tonacją niewiele różni się od większości reakcji użytkowników portalu i czytelników Rekinów Sprzedaży.

Może sama sobie zasłużyła?...
Jednak nie brak i głosów stających po stronie groźnej szefowej. – Tak atakujecie tę kierowniczkę, może ta zastępczyni sobie sama zasłużyła na takie zachowanie. Nikt z was nie wie, czy na przykład jej nie obgaduje, są tacy pracownicy, których trzeba trzymać za pysk, bo inaczej by zapomnieli oddychać, to nie przedszkole kochani, trzeba cisnąć, jeżeli chce się mieć wszystko perfekcyjnie – pisze jedna z zaangażowanych w dyskusję osób, zbierając niemal 900 reakcji czytelników i kilkadziesiąt burzliwych kontr-komentarzy.

Rozpętana w czwartek wieczorem dyskusja trwa do dzisiaj, przenosząc się również na strony portali Wykop czy fora poświęcone pracy. SMS-owe dialogi dobitnie świadczą jednak o jednym: reguła, że pracodawcy zaczęli dbać o relacje z pracownikami, wciąż nie jest zasadą powszechnie obowiązującą.

Co więcej, bez względu na ocenę pracy zastępczyni, nic nie usprawiedliwia osób stojących wyżej w hierarchii zawodowej do takiego formułowania poleceń służbowych (nie wnikając już w sensowność czy prawne konsekwencje tych poleceń).

Ale najgorsze jest to, że trudno też o lepszy dowód tego, że menedżerowie i ich podwładni to dwa wrogie obozy, a opowieści o „pływaniu na jednej łódce” można między bajki włożyć. Dopóki w Polsce tego typu folwarczne relacje będą na porządku dziennym, dopóty praca będzie obowiązkiem wykonywanym wyłącznie z ekonomicznego musu zarobienia pieniędzy. A pracownik będzie wyłącznie ową siłą roboczą z analiz ekonomicznych.