Państwowe autostrady będą bezpłatne. Bo nikt nie wie, jak ściągać opłaty
Z jednej strony jest to dobra wiadomość dla polskich kierowców. Ale nie wiadomo, czy jest się z czego cieszyć, bo chroniczny brak nowego systemu poboru opłat sprawi, że na innych odcinkach ciągle będziemy tkwić w korkach do bramek. A budżet nie zarobi ani złotówki więcej.
Nie wiadomo dlaczego tak się dzieje. W listopadzie nadzór nad systemem poboru opłat na państwowych autostradach przejmie Główny Inspektorat Transportu Drogowego. Do tej pory zajmowała się tym Generalna Dyrekcja Dróg Krajowych i Autostrad.
GITD zajmie się też systemem viaTOLL, którego zadaniem jest elektroniczny pobór opłat od ciężarówek i autobusów. Od 2011 roku zajmowała się tym firma Kapsch.
Dziennik "Rzeczpospolita" pisze, że od 4 lat kolejni ministrowie infrastruktury obiecywali nowy system poboru opłat, ale ciągle nie wiadomo kiedy ten powstanie. Prawdopodobnie zajmie to kilka kolejnych lat. Oznacza to również rosnące korki na autostradach, bo ciągle będziemy stać przed bramkami, by zapłacić za przejazd w okienku.
Obecnie sieć dróg szybkiego ruchu liczy 3449 km, z czego 1638 km to autostrady, a blisko 1811 km trasy ekspresowe. Płatne odcinki, zarządzane zarówno przez państwo, jak i koncesjonariuszy, liczą łącznie 712,4 km, bezpłatnych autostrad mamy już 909 km – pisze "Rzeczpospolita".
Przypominamy przy okazji, że jazda autostradą nie jest mocną stroną polskich kierowców.