Przez hipsterów złodzieje masowo kradną "masło Boga". Awokado napędza przestępczość

Konrad Bagiński
W Nowej Zelandii rośnie fala kradzieży awokado. Złodzieje nawet w biały dzień rabują z plantacji owoce warte tysiące dolarów. To efekt olbrzymiej mody na awokado, zwanego też masłem Boga. Jego ceny mogą zatrważać.
Popyt na awokado jest tak duży, że plantacje w Nowej Zelandii są regularnie okradane przez gangi Foto: dvulikaia / 123rf.com
Owoce awokado są jak rosnące na drzewach pieniądze. Na początku roku jedna sztuka kosztowała w Nowej Zelandii ponad 4,5 dolara, teraz cena spadła do 2 dolarów, ale to i tak bardzo dużo.

Szkółki roślin w tym kraju mają potężne problemy. Jak donosi Rzeczpospolita, jednym jest olbrzymi popyt. Nowozelandczycy odkryli, że najlepszym sposobem na zmniejszenie ceny awokado jest kupienie sobie własnego drzewka.

W szkółkach urywają się telefony, chętni zapisywani są na listy. Odbiór będzie możliwy i tak dopiero za kilka miesięcy. Nic dziwnego, bo drzewko nadaje się do sprzedaży dopiero 2 lata od wysadzenia sadzonki.


Chętnych na drzewka nie zraża nawet fakt, że zaczną one owocować dopiero 5 lat od momentu, gdy je kupią i posadzą w swoim ogródku.

Szkółki padają też ofiarami coraz bardziej zuchwałych kradzieży. Gangi złodziei pustoszą plantacje w dzień i w nocy, kradnąc za każdym razem owoce warte tysiące dolarów. Trafiają one na rynek za pośrednictwem dostawców, których nie obchodzi pochodzenie awokado.

Specjaliści są też zgodni co do tego, że nagłe zapotrzebowanie na awokado jest wynikiem mody, wylansowanej głównie przez kulturę hipsterów. Jedzenie awokado i wykorzystywanie go zamiast masła jest po prostu silnym trendem w tzw. mainstreamie. Ludzie wydają na nie fortunę.