Rynek najmu kwitnie, tylko studenci nie potrafią już znaleźć na nim oferty dla siebie
Ceny wynajmu mieszkań w największych miastach poszły w górę o 4-5 proc., najwyraźniej zaczyna się powakacyjny sezon na wynajem lokali – podsumowują media. Problem w tym, że mimo budowlano-inwestycyjnego szaleństwa studentowi trudniej dziś wynająć lokal niż kiedykolwiek wcześniej.
Najdrożej jest w Warszawie i Trójmieście – twierdzi dziennik „Fakt”. Średnia cena dwupokojowego mieszkania w stolicy dobija 2300-2400 zł, w Gdańsku to mniej więcej 2000 zł. Ciut poniżej tej kwoty kosztuje miesiąc wynajmu lokalu we Wrocławiu, Poznaniu i Krakowie. Ale i w mniejszych ośrodkach nie jest tanio: w Łodzi to jakieś 1500 zł, w Toruniu 1200 zł.
Takie łowy na cztery kąty nie są proste. Eksperci przestrzegają przed kupowaniem list kontaktów do właścicieli mieszkań, a także sugerują wygodę umów okazjonalnych, których popularność rośnie.
– To taka umowa, w której właściciel ma zagwarantowane, że najemca wyprowadzi się, gdy umowa zakończy się, bo w umowie wskazuje się nawet adres, pod który będzie mógł się wyprowadzić – tłumaczy analityk Open Finance, Bartosz Turek.
O ile studenta będzie stać na wynajem, bo oferty pokoju za 500 złotych najwyraźniej przeszły do historii. – Pod blokiem mam przystanek, to była główna zaleta tego mieszkania – opowiada łódzkiej „Gazecie” studentka tamtejszej Akademii Muzycznej. Ona znalazła pokój za 750 zł, ale zaczęła poszukiwania już w czerwcu, co najczęściej wiąże się z koniecznością zapłacenia za miesiące wakacyjne.
Przeciętne ceny mieszkań jednopokojowych nie schodzą jednak poniżej poziomu 800-900 zł – choć to złudny limit, bo często chodzi o mieszkania w starym budownictwie, gdzie z kolei opłaty za media są wyższe, bo zużycie gazu czy prądu jest wyższe.
Dlatego studenci stopniowo zaczynają przekonywać się do akademików: nie odstrasza ich już ani cena (np. w Łodzi „jedynka” w odnowionym obiekcie może kosztować 600 zł miesięcznie), ani konieczność mieszkania „w gromadzie”. Być może, wraz ze wzrostem stawek oraz innych kosztów samodzielnego życia, ta grupa najemców zacznie znikać z rynku mieszkaniowego.