Rynek najmu kwitnie, tylko studenci nie potrafią już znaleźć na nim oferty dla siebie

Mariusz Janik
Ceny wynajmu mieszkań w największych miastach poszły w górę o 4-5 proc., najwyraźniej zaczyna się powakacyjny sezon na wynajem lokali – podsumowują media. Problem w tym, że mimo budowlano-inwestycyjnego szaleństwa studentowi trudniej dziś wynająć lokal niż kiedykolwiek wcześniej.
Ceny wynajmu mieszkań zaczynają coraz bardziej odstawać od możliwości finansowych studentów. Fot. Patryk Ogorzałek / Agencja Gazeta
W drugiej połowie sierpnia pierwsi studenci zaczynają zjeżdżać do miast akademickich na egzaminy poprawkowe oraz by szukać dla siebie mieszkania na kolejny rok studiów. Pierwsi już pojawili się na swoich uczelniach, co natychmiast miało się odbić na rynku: ceny wynajmu poszły w górę o jakieś 4-5 proc.

Najdrożej jest w Warszawie i Trójmieście – twierdzi dziennik „Fakt”. Średnia cena dwupokojowego mieszkania w stolicy dobija 2300-2400 zł, w Gdańsku to mniej więcej 2000 zł. Ciut poniżej tej kwoty kosztuje miesiąc wynajmu lokalu we Wrocławiu, Poznaniu i Krakowie. Ale i w mniejszych ośrodkach nie jest tanio: w Łodzi to jakieś 1500 zł, w Toruniu 1200 zł.


Takie łowy na cztery kąty nie są proste. Eksperci przestrzegają przed kupowaniem list kontaktów do właścicieli mieszkań, a także sugerują wygodę umów okazjonalnych, których popularność rośnie.

– To taka umowa, w której właściciel ma zagwarantowane, że najemca wyprowadzi się, gdy umowa zakończy się, bo w umowie wskazuje się nawet adres, pod który będzie mógł się wyprowadzić – tłumaczy analityk Open Finance, Bartosz Turek.

O ile studenta będzie stać na wynajem, bo oferty pokoju za 500 złotych najwyraźniej przeszły do historii. – Pod blokiem mam przystanek, to była główna zaleta tego mieszkania – opowiada łódzkiej „Gazecie” studentka tamtejszej Akademii Muzycznej. Ona znalazła pokój za 750 zł, ale zaczęła poszukiwania już w czerwcu, co najczęściej wiąże się z koniecznością zapłacenia za miesiące wakacyjne.

Przeciętne ceny mieszkań jednopokojowych nie schodzą jednak poniżej poziomu 800-900 zł – choć to złudny limit, bo często chodzi o mieszkania w starym budownictwie, gdzie z kolei opłaty za media są wyższe, bo zużycie gazu czy prądu jest wyższe.

Dlatego studenci stopniowo zaczynają przekonywać się do akademików: nie odstrasza ich już ani cena (np. w Łodzi „jedynka” w odnowionym obiekcie może kosztować 600 zł miesięcznie), ani konieczność mieszkania „w gromadzie”. Być może, wraz ze wzrostem stawek oraz innych kosztów samodzielnego życia, ta grupa najemców zacznie znikać z rynku mieszkaniowego.