W Lublinie znaleźli sposób, jak poradzić sobie z ustawą hazardową. Musieli postawić wszystko na głowie

Adam Sieńko
Kasyno nazwane „niekasynem”, krupier określany jako „niegracz” i „nieszatnia” w roli baru – tak wygląda krajobraz po wprowadzeniu ustawy hazardowej. Waldemar Leszcz znalazł sposób, jak zorganizować sobie przestrzeń, w której pasjonaci emocji przy kartach mogą się trochę rozerwać, nie przejmując się rygorystycznymi przepisami egzekwowanymi przez resort finansów oraz - zapewne - świetnie przy okazji zarobić. I co ważne – wszystko w granicach prawa.
facebook.com/Niekasyno
– Jesteśmy klubem niehazardu dla niedzieci! – stąd nazwa Niekasyno! – piszą na swojej stronie twórcy Niekasyna – pierwszego miejsca w Polsce, w którym przy akompaniamencie brzdęku szklanek wypełnionych whisky miłośnicy gry w karty mogą ze sobą porywalizować, unikając wścibskich oczu urzędników.

Prezes Niekasyna znalazł w ten sposób wyjście z patowej sytuacji. Odkąd były poseł PO Zbigniew Chlebowski wpadł na pomysł, by spotkania biznesowe odbywać na cmentarzu, w Polsce obowiązuje rygorystyczne prawo dot. gier losowych.

Koncesja na prowadzenie kasyna
Teraz kasyna nie można już sobie postawić ot tak. Koncesje na prowadzenie takich przybytków rozdaje Ministerstwo Finansów i mocno je przy okazji limituje. Dzisiaj na każde 250 tys. mieszkańców może przypadać co najwyżej jedno. A że Lublin liczy sobie ich 340 tys. - miejsca pozostaje niewiele - prawo zezwala ledwie na dwie lokalizacje.
Nie każdy lubi przegrywać pieniądze, grając w karty - uznał prezes Waldemar Leszcz123rf.com/tupungato/zdjęcie seryjne
Jak się zakłada kasyno w takim mieście sporo mogłaby zresztą powiedzieć firma ZRP. W sprawie jej wniosku musiał się zebrać konwent seniorów rady miasta. Spółka obiecywała cuda niewidy – remont zabytkowej kamienicy i dodatkowe pieniądze na koncerty i inne wydarzenia kulturalne.


Wszystko na marne - resortu to nie przekonało. Przetarg wygrała konkurencja – warszawska spółka Casino - i to właśnie ona otworzy w Lublinie drugie kasyno. Pierwszy lokal ma licencję do 2023 roku, Casino dostało ją do 2024. Na więcej miejsca nie ma. Prezes Leszcz nie musi się jednak kopać z koniem. Mężczyzna otworzył przecież „Niekasyno”, w którym gra się hobbystycznie, a nie na pieniądze.

– Jesteśmy amatorami-brydżystami. Uznaliśmy że ludzie którzy lubią pograć w karty, a nie chcą przegrywać pieniędzy, jest więcej - mówi INNPoland.pl.

W środku wszystko jest postawione na głowie. Leszcz stworzył pewnego rodzaju mikroświat z własną nomenklaturą i zasadami. Krupier określany jako „niegracz”, „nieszatnia” to bar, a mężczyźni chodzą do toalety... niedamskiej.

Od normalnych kasyn jego siedzibę odróżnia jeszcze jedno - nie można w niej grać na pieniądze. Ale przecież w zarabianiu na całej otoczce, która towarzyszy pokerowym rozgrywkom mu to nie przeszkodzi. Problem rywalizacji Niekasyno rozwiązuje w prosty sposób. Leszcz tworzy rankingi dla najlepszych graczy, podkręcając atmosferę konkurencji. W tle oczywiście pełen barek alkoholi.

Poza sprzedażą na miejscu przedsiębiorca zarabia również na kartach członkowskich. Nazwanych rzecz jasna „niekartami”. Wersja standardowa to wydatek 30 zł rocznie, premium - 100 zł, a VIP - 300 zł. – Chcieliśmy stworzyć klub premium. Taki, gdzie można pobawić się w dobrym towarzystwie, ale także przyjść i omówić szczegóły kontraktu biznesowego – opowiada Leszcz.

Waldemar Leszcze jeszcze z czasów prezesury w Motorze LublinJakub Orzechowski/Agencja Gazeta
Na wszelki wypadek prezes Niekasyna postanowił spytać o zdanie resortu finansów. Odpowiedź była dla lublinian pozytywna. Zgodnie z decyzją z 23 marca 2018 roku MF uznało, że gry w Niekasynie nie będą podpadać pod przepisy związane z ustawą hazardową.

Reklama gier hazardowych
Mimo pozytywnej interpretacji ze strony urzędników, sprawa nie jest jednak do końca oczywista. – Nic z tego nie rozumiem – drapie się po głowie Waldemar Leszcz.

– Dostaliśmy pozytywną decyzję, ale nie możemy się reklamować. Minister dając pozwolenie przestrzegł, że nasze gry są bliźniaczo podobne do gier hazardowych i według ustawy możemy się przyczyniać do reklamy gier, które są uznawane za hazardowe. Jak dla mnie nasza działalność odciąga od hazardu – wyjaśnia.

Leszcz zdążył zresztą swój pomysł również opatentować. Jego ewentualni naśladowcy będą więc musieli wybulić niemałe pieniądze za same prawa do stworzenia "niehazardowego" kasyna. To samo tyczy się zresztą wszystkich znaków towarowych.

Cała sprawa wzbudza więc lekkie emocje, ale lubelski biznesmen jest już do tego przyzwyczajony. Założyciel Niekasyna nie jest bowiem w Lublinie postacią anonimową. W latach 2014-2016 był prezesem miejscowego klubu piłkarskiego, Motoru.

Leszcz przez dwa lata czarował kibiców analogiami do Legii Warszawa, po czym jego pracodawca zdecydował się na „inną koncepcję prowadzenia klubu”. I choć część fanów zespołu bierze go dzisiaj w obronę, w trakcie kadencji „Gazeta Wyborcza” pisała o aferach alkoholowych, wstydliwych porażkach i klnących z wysokości trybun kibiców.