Sprzedawał z żuka książki, by mieć do pierwszego. Komuś zawistnemu się to nie spodobało

Adam Sieńko
Pan Włodzimierz od 13 lat handlował w swoim żuku starymi książkami. Pieniądze, choć niewielkie, pozwalały mu i jego 80-letniej matce żyć z miesiąca na miesiąc. Jego samochód został jednak podpalony, a co pozbawiło mężczyznę całego dobytku.
Pan Włodzimierz od 13 lat handlował w swoim żuku starymi książkami facebook.com/Katarzyna Gapska
– Na nic się nie skarżył. Skromny człowiek, który żył ze swojej pasji. Jak ktoś nie wie, gdzie kupić jakąś książkę, to zwraca się do niego i on to wynajduje – opowiadała portalowi polsatnews.pl Katarzyna Gapska, która poinformowała o całym zdarzeniu.


Zdaniem policji, przyczyną najprawdopodobniej było podpalenie „z premedytacją”, żuk miał bowiem wymontowany silnik. Na razie nie udało się jednak znaleźć żadnych świadków tego zdarzenia.


– Twierdzi,że bez czytania nie jest w stanie zjeść kanapki. Dziś zobaczyłam go na pogorzelisku...był smutny, ale i tak przepytał mnie z lektur pozytywistycznych – pisze na swoim profilu Katarzyna Gapska.

Kobieta zorganizowała dla pana Włodzimierza zbiórkę pieniędzy pod tym adresem ("w ciągu niecałych 12 godzin mamy 6 tys. zł" - mówi autorka zbiórki). Książki można natomiast przesyłać do Kobieciarni Domu Inspiracji, ul. Lecha 4/2, 83-110 Tczew. Mężczyzna potrzebuje również starego samochodu, który mógłby wykorzystywać w roli nowego magazynu.
Pan Włodzimierz sprzedawał do tej pory stare książki, które przynosili mu ludzie, na targowisku w Tczewiefacebook.com/Katarzyna Gapska
To, że takie zbiórki mogą odnieść suckes, pokazuje historia 90-letniej pani Marianny z Radomia. Kobieta została ukarana przed świętami mandatem na 210 złotych za, zdaniem fiskusa, nielegalną sprzedaż. Internauci nie pozostali jednak głusi na jej tragedię i zorganizowali dwie, niezależne od siebie zbiórki pieniędzy. Łącznie udało się w nich zebrać 4,4 tys. zł.