Dla NATO bomby, dla mieszkańców trucizny. Trotyl zabija na dwa sposoby

Konrad Bagiński
Bydgoska fabryka Nitro-Chem to państwowy potentat w produkcji trotylu, powstają tam m.in. bomby do amerykańskich myśliwców F-16. A na miejscu pozostają resztki trotylu i innych trucizn, które wsiąkają w miejskie tereny i grożą mieszkańcom śmiercią i poważnymi chorobami.
Bydgoska spółka Nitro-Chem, od kilkunastu lat zbiera zamówienia od najpotężniejszych armii świata. Miasto oskarża ją o zatruwanie środowiska Foto: Sebastian Adamus / Agencja Gazeta
Sprawę ujawnili dziennikarze "Superwizjera" emitowanego na antenie TVN. Miejska oczyszczalnia w Bydgoszczy alarmuje, że w ściekach z Zakładów Chemicznych Nitro-Chem wykryto TNT (trotyl, czyli trinitrotoluen). I to w stężeniu dwukrotnie przekraczającym dawkę zabijającą ryby.

Danych świadczących o skażeniu dostarczyły wiosenne badania niezależnego laboratorium. W wodach gruntowych i ściekach wykryto m.in. TNT, heksogen, oktogen, tetryl, heksyl czy nitropentę. Dla tych substancji nie określono nawet dopuszczalnych norm – ich w wodach gruntowych i ściekach nie ma prawa w ogóle być. Są silnie toksyczne, powodują nowotwory, problemy skórne i okulistyczne, niewydolność wątroby. Słowem – zagrażają życiu i zdrowiu.


Część z tych substancji nich (w tym TNT) ma w swojej ofercie Nitro-Chem. Bydgoska spółka, która od kilku lat jest częścią Polskiej Grupy Zbrojeniowej, postawiła na zagranicę i teraz kieruje tam 85 proc. swojej produkcji. W 2015 roku obroty firmy przekroczyły 150 mln zł, a jej zakład jest w stanie wyprodukować 10 tys. ton trotylu rocznie.

Przedstawiciele miejskiej oczyszczalni (Chemwiku) twierdzą, że nie mogą zutylizować TNT w trafiających do nich ściekach – bo przy okazji zabiliby mikroorganizmy, które je oczyszczają. Wszystko spływa więc do Wisły.

Nitro-Chem broni się, twierdząc, że zakład dokładnie oczyszcza swoje ścieki i nie zatruwa wód i ziemi. Nie wpuszcza jednak do siebie przedstawicieli Chemwiku i kwestionuje wysokość miejskich stawek za ścieki.

Byli też inni
Częścią Bydgoszczy jest też osiedle Łęgnowo. Jego mieszkańcy mają podobny problem – w okolicy działała wcześniej fabryka Zachem. Ona również produkowała trotyl i inne chemikalia. Pozostało po niej 500 hektarów ziemi, skażonej całą mieszaniną trucizn, które przez lata wsiąkały w glebę.