Policjant "od komputerów" ujawnia kulisy pracy. "Wyrabiają słupki, waląc iluś tam sprawców z OLX-a"
Dopaść posługującego się wyrafinowanymi technologiami cyberprzestępcę nie jest łatwo. Ale cyberpolicja – jak każdy inny wydział służb ścigania – musi w Polsce „wyrabiać statystykę” wykrytych przestępców. Nadrabia zatem na OLX, dopadając autorów prostych przekrętów w stylu „sprzedał i uciekł”.
O wyrabianiu statystyk słyszymy od lat: wykrywalność nie może spadać, a jak spada, to oznacza, że funkcjonariusze muszą ruszyć w teren, by szybko słupki „podpompować”. O ironio, w sieci obowiązuje ta sama reguła. – Głównym miernikiem jest liczba spraw operacyjnych w przeliczeniu na funkcjonariuszy – mówi Niebezpiecznikowi policjant. Próg jest z góry założony i „kto lepiej wyrabia, ten więcej pieniędzy z podziału nagrody dostaje”.
Czym zajmuje się cyberpolicja?
Priorytety to nielegalny handel lekami w sieci, mowa nienawiści, handel ludźmi i organami, pedofilia, prawa autorskie i oszustwa zwane „allegrówkami”. Na to nałożyła się też polityka – tu monitoruje się np. zgromadzenia KOD, marsze kobiet, ale i kibiców – a pod tym względem najważniejszą platformą monitoringu jest Facebook. Na marginesie, zdarza się też uratować niedoszłego samobójcę.
Rozmówca Niebezpiecznika uskarża się na to, czego można się spodziewać: przestarzałe wyposażenie i przeświadczenie, że gdy w sprawie pojawia się słowo „komputer” albo „internet”, trzeba wzywać kogoś z cyberprzestępczości. Z drugiej strony największych i najpoważniejszych spraw związanych z cyberprzestępczością nierzadko nie da się zrealizować.
Efekty da się uzyskać, współpracując ze specjalistami z innych działów – ale to oznacza „podział zasług”. A te trzeba mieć, zwłaszcza że nikt nie odróżnia „Janusza interesów” z OLX od Mitnicka. Ta pierwsza kategoria służy zatem do pompowania statystyk. – Łatwiej wyrobić słupki, waląc iluś sprawców z OLX, gdzie poziom skomplikowania jest najczęściej zerowy, niż zatrzymać konkretnego oszusta, który zna się na rzeczy, ukrywa – mówi policjant.