Zamieszanie w siedzibie KNF. Posłowie chcieli szukać dokumentów na temat „afery KNF”

Mariusz Janik
W piątek po południu trójka posłów z Platformy Obywatelskiej i Nowoczesnej chciała przeprowadzić interwencję poselską w siedzibie Komisji Nadzoru Finansowego. Okazało się jednak, że instytucja ta nie podlega przepisom, które są podstawą do przeprowadzenia takiej interwencji.
Posłowie zajmujący się "aferą KNF": Marta Golbik (z prawej), Jarosław Urbaniak (w środku), Jan Grabiec (z lewej). Fot. Sławomir Kamiński / Agencja Gazeta
Paulina Henning-Klosa, Marta Golbik i Jarosław Urbaniak – posłowie Nowoczesnej oraz PO – chcieli w piątek przeprowadzić interwencję poselską „w celu zabezpieczenia dokumentów w związku z aferą KNF” w biurach Komisji Nadzoru Finansowego. Dzień wcześniej podobną interwencję przeprowadzili posłowie Urbaniak, Golbik oraz Cezary Tomczyk w resorcie finansów.

Musimy poszukać tych dokumentów, które między poszczególnymi ministerstwami czy urzędami płynęły – przypomina słowa posła PO Sławomira Neumanna portal bankier.pl. – Przecież w proceder zmiany prawa nie były zaangażowane jedynie Ministerstwo Finansów i KNF, ale też Narodowy Bank Polski czy Bankowy Fundusz Gwarancyjny i ludzie z tego Funduszu – dowodził.


W KNF trafiła jednak kosa na kamień. Posłowie musieli opuścić Urząd z pustymi rękami. – KNF jest centralnym organem administracji państwowej powołanym na mocy ustawy nad rynkiem finansowym. W tej sytuacji nie mają zastosowania przepisy ustawy o wykonywaniu mandatu posła i senatora dotyczące interwencji, stąd Urząd KNF nie miał możliwości udzielenia w tym trybie informacji posłom, którzy (…) pojawili się w urzędzie – skwitował rzecznik prasowy KNF.