Sens życia jako model biznesowy. Zanim powiesz, że to tylko klocki, spróbuj je ułożyć

Karolina Pałys
Znacie powiedzenie: “Kiedy życie daje nam cytryny, można z nich zrobić lemoniadę”? Okazuje się, że z kłód, które rzuca nam pod nogi też można coś zrobić. Klocki na przykład.
Fot. materiały prasowe
Widząc opakowanie z Klockami Aleksandra, czy raczej Alexander's Seven Stones, można pomyśleć, że to kolejna edukacyjna zabawka dla bardziej wybrednych dzieciaków, które, nie wiedzieć dlaczego, kręcą nosem na widok poczciwych Lego.

Fakt, że zabawka jest w rzeczywistości przeznaczona dla dorosłych, zdradza drugi rzut oka: białe opakowanie z subtelnym złotym logo, nie zainteresowałoby z pewnością kilkulatka. Po wysypaniu klocków na stół, okazuje się, że zabawa nimi również mogłaby się okazać dla przedszkolaka problematyczna, o czym na własnej skórze przekonał się ich twórca - Arkadiusz Majewski.

- Klocki wymyśliłem dla swojego syna - Aleksandra, Chciałem go nauczyć cierpliwości. Wielce się rozczarowałem, bo trzyletnie dzieci nie są w stanie się skupić na czymś dłużej niż trzy minuty - śmieje się.

Po bliższych oględzinach można powiedzieć, że Klocki Aleksandra mają nieregularne kształty, ale to trochę tak, jak nie powiedzieć nic. O tym jednak przekonacie się dopiero po chwili zabawy”, w której chodzi o to, aby ze wszystkich dostępnych elementów ustawić wieżę. Wspominałam już, że tylko jedna ścianka każdego klocka jest stabilną podstawą, a reszta boków to skosy?

Finalny efekt ma przypominać konstrukcje dobrze znane fanom górskich wycieczek: przy szlakach często pojawiają się kamienne stosiki, pozostawione na pamiątkę przez wędrowców, którzy nimi maszerowali.

I o ile kamienne konstrukcje można tworzyć według własnego uznania i dobierać elementy tak, żeby rzeczywiście tworzyły rachityczne wieże, to już w przypadku klocków stworzonych przez Arkadiusza Majewskiego, takiej dowolności nie ma.

Jak to działa?

Nazwij każdy z klocków jedną z tych wartości, która jest dla Ciebie najważniejsza. Może to być miłość, kariera lub zdrowie itp. Ten klocek, który stanowi fundament dla całej budowli jest odzwierciedleniem tej najważniejszej. Wieża runęła? Tak jak w życiu, czasem wszystko zdaje się iść nie tak jak powinno, a sukces odnoszą tylko Ci, którzy są wytrwali, potrafią się podnieść i walczyć dalej. Te klocki są alegorią ludzkiej egzystencji, dlatego każdy zestaw jest inny, tak jak życie każdego człowieka jest inne. Jedni się rodzą w slamsach Dharavi w Bombaju inni w Nowym Yorku, na Wall Street jako dzieci zamożnego inwestora giełdowego. Każdy startuje do życia z innym rozdaniem kart... a właściwie klocków. Czytaj więcej

Fot. materiały prasowe
Zabawka (nie) dla trzylatka
Powyższe przesłanie jest dość istotnym elementem całego projektu. - Nauka cierpliwości to jedno, ale pomyślałem, że ta moja układanka to bardzo dobra metafora tego, o co tak naprawdę chodzi w życiu - tłumaczy Majewski.

- Często wydaje nam się, że dokładnie wiemy, jakie wartości są dla nas najważniejsze. Ale kiedy głębiej się nad tym zastanowimy być może okaże się, że aby osiągnąć życiową równowagę, musimy zwrócić uwagę na coś mniejszego i pozornie nieistotnego - dodaje tata Aleksandra.

Tę podpowiedź warto wziąć sobie do serca, kiedy Klocki Aleksandra wylądują na waszym stole - na przykład podczas wizyty w restauracji.

- Wiem o dwóch restauracjach, w których na czas posiłku goście proszeni są o nie korzystanie z telefonów komórkowych. Kelnerka przynosi im w koszyczku nasze klocki do zabawy. Nic nie mówi, po prostu zostawia kartkę z instrukcją - opowiada Majewski. W tym momencie ponoć dzieje się magia: goście podnoszą nosy znad ekraników i zaczynają się bawić.

- Okazuje się, że ludzie odkładają wtedy telefony i zaczynają dyskutować o tym, co jest dla nich istotne tu i teraz. Przestają gapić się w telefony, tylko zaczynają się zastanawiać, jak można coś razem zbudować - twierdzi Majewski i dodaje: - Jeśli komuś jest aktualnie w życiu pod górkę, być może takie klocki pomogą mu uporządkować sobie pewne sprawy.

Argument dotyczący tworzenia hierarchii wartości trafia również do właścicieli firm, których stanowią sporą grupę nabywców Klocków Aleksandra. - Równie dobrze mogą one przecież symbolizować korporacyjne wartości - twierdzi.

Sporo układanek trafia również do różnego rodzaju gabinetów terapeutycznych. I choć podczas projektowania Majewski nie starał się dorabiać do swojego produktu naukowej otoczki, to zauważa że jego metafora trafia do większości ludzi: - Wszyscy mamy te same problemy i wszyscy tak samo zastanawiamy się, jak uporządkować swoje sprawy tak, żeby się nie “rozsypały” - stwierdza.

Dzisiaj produkcja klocków idzie pełną parą, ale mało brakowało, aby w “rozsypce” znalazł się cały plan ich produkcji.

- Wymyślenie unikalnego kształtu zajęło mi kilka lat. Potem nastąpił jednak jeszcze bardziej problematyczny moment - trzeba było kogoś nauczyć te klocki produkować - wspomina Majewski.

Więksi producenci odmawiali z miejsca, gdy dowiadywali się, że produkcja musi się odbywać ręcznie: - Kupiłem więc narzędzia - piłę i szlifierkę - i zaczęliśmy się uczyć, razem z dwoma innymi osobami, które zatrudniłem do pracy - tłumaczy.

Majewski przekonuje, że ręczna produkcja to gwarancja tego, że poszczególne zestawy, mimo, że w zasadzie takie same, różnią się unikalnymi szczegółami. Tak samo, jak my wszyscy.

Artykuł powstał we współpracy z firmą Red Bird.