Znamy wynik głosowania w sprawie 98 proc. bonifikaty w Warszawie. Nie obyło się bez awantur

Konrad Bagiński
Rada Warszawy przywraca większe ulgi dla osób, które będą przekształcać wieczyste użytkowanie swoich nieruchomości we własność. Po burzy, jaka przetoczyła się przez media, prezydent stolicy, Rafał Trzaskowski powrócił do poprzedniej koncepcji. Rada miejska jednogłośnie (choć po awanturze) ją poparła.
Rafał Trzaskowski odbił piłeczkę w kierunku władz centralnych, apelując o zniesienie różnic w bonifikatach i podwyższenie ich przez skarb państwa do 98-99 proc. Fot. Jacek Marczewski / Agencja Gazeta
To głosowanie dla Rady Warszawy było przyznaniem się do błędu. Przed wyborami przegłosowali, że miasto udzieli osobom przekształcającym wieczyste użytkowanie na prawo własności nieruchomości. A tuż po zdecydowali, że będzie to jedynie 60 proc. Gra toczyła się o spore pieniądze, dla wielu osób ta różnica oznaczała konieczność dopłacenia kilku – kilkunastu tysięcy złotych.

Władze stolicy argumentowały, że przecież na gruntach skarbu państwa będzie obowiązywała bonifikata w wysokości 60 proc., więc po prostu ujednolicono sytuację. Również pytani przez nas prawnicy uznali, że to dostosowanie uchwały rady miasta do obowiązującej ustawy.


Faktycznie sytuacja jest nietypowa, bo Warszawa jest mocno podzielona jeśli chodzi o prawo własności gruntów – wiele działek należy do miasta, wiele do Skarbu Państwa. W tej sytuacji osoby w jednym bloku czy kamienicy dostaną bonifikatę w wys. 98-99 proc., ich sąsiedzi – tylko 60 proc.

Głosowanie Rady Warszawy
Decyzja rady o obniżce spotkała się ostrym sprzeciwem mieszkańców i opozycji, zarzucano jej złamanie wyborczych obietnic. Radni naprawili ten błąd, po raz kolejny zmieniając wysokość bonifikaty, na 98 – 99 proc. Tym razem to Rafał Trzaskowski odbił piłeczkę w kierunku władz centralnych, apelując o zniesienie różnic w bonifikatach i podwyższenie ich przez Skarb Państwa do 98-99 proc.

Rada podjęła decyzję – oby ostateczną – jednogłośnie. Nie obyło się jednak bez obustronnych zarzutów, pokrzykiwania i blokowania mównicy. Koalicja rządząca nie bardzo chciała dyskutować o niewygodnym dla siebie temacie, opozycja (PiS) – wręcz przeciwnie.