Wigilijna panika na amerykańskiej giełdzie. Przyczyną była... uspokajająca deklaracja
Główny indeksy Wall Street gwałtowanie zanurkowały. Skrócona wigilijna sesja przyniosła spadki od 2 do niemal 3 proc. A wszystko to było efektem.... uspokajającej deklaracji sekretarza skarbu, który chciał zapewnić inwestorów, że największe banki w Stanach Zjednoczonych są stabilne finansowo.
Nerwowa reakcja inwestorów to, jak pisze "Puls Biznesu", reakcja na wystąpienie sekretarza skarbu Stevena Mnuchina, który po rozmowach z bankami zapewnił, że mają one wystarczające środki finansowe do dalszego udzielania kredytów klientom indywidualnym i przedsiębiorcom.
Inwestorzy zrozumieli te słowa jednak nieco inaczej. Wyszli z założenia, że sama konieczność składania takich deklaracji jest najlepszym przykładem tego, że rynek finansowy jest w kryzysie.
Jedną z ofiar wyprzedaży stał się Apple. Spółka z Cupertino spadła z wyceną poniżej 700 mld dolarów po raz pierwszy od lutego 2017 roku. W maju ubiegłego roku pisaliśmy, że Apple stał się pierwszą amerykańską firmą, która przebiła psychologiczną barierę 800 mld dolarów kapitalizacji.