Rusycystka w NBP zarabia 65 tysięcy miesięcznie. Zaskakujące kariery aniołków Glapińskiego

Konrad Bagiński
Mnożą się wątpliwości wokół dwóch bliskich współpracowniczek Adama Glapińskiego, szefa Narodowego Banku Polskiego, wpływowego polityka PiS. Okazuje się, że mogą nie mieć wystarczających kwalifikacji a wysokość ich zarobków budzi zdumienie.
Współpracowniczka Adama Glapińskiego ma zarabiać 65 tys. zł Fot. Kuba Atys / Agencja Gazeta
Martyna Wojciechowska (zbieżność nazwisk z dziennikarką przypadkowa) i Kamila Sukiennik jeszcze niedawno pozostawały w cieniu. To najbliższe współpracowniczki Adama Glapińskiego, prezesa Narodowego Banku Polskiego. Towarzyszą mu od lat a ich kariery nabrały niesamowitego tempa.

Od jakiegoś czasu obie panie towarzyszą Glapińskiemu podczas oficjalnych wystąpień, szybko zostały ochrzczone mianem jego aniołków lub dwórek. Przy okazji wychodzą na jaw szczegóły ich zawodowych awansów. Okazuje się, że pensja Wojciechowskiej w NBP oscyluje wokół 65 tysięcy złotych miesięcznie. To o kilka tysięcy więcej, niż zarabiał Marek Belka na stanowisku prezesa tej instytucji.


O kompetencje Wojciechowskiej pytają dziennikarze Gazety Wyborczej, ale NBP uchyla się od podawania informacji na jej temat. Wiadomo jedynie, że w 2016 roku dostała awans na stanowisko dyrektora Departamentu Komunikacji i Promocji banku. Przed wyborami samorządowymi w 2014 roku podawała informację, że ma magisterium z filologii rosyjsko-ukraińskiej.

Złamanie unijnego prawa?
Większym problemem mogą być kompetencje Kamili Sukiennik. Jest ona nie tylko dyrektorką gabinetu Glapińskiego, ale zasiada też w radzie nadzorczej Krajowego Depozytu Papierów Wartościowych (KDPW). Teoretycznie musi mieć kierunkowe wykształcenie i spełniać szereg wymogów.

Sęk w tym, że służby prasowe NBP unikają jak ognia odpowiedzi na pytania jej dotyczące. Z mediów społecznościowych dowiemy się jedynie tego, że studiowała zaocznie reklamę w Wyższej Szkole Promocji. A to może oznaczać, że NBP świadomie łamie unijne dyrektywy, stojące na straży systemów finansowych państw członkowskich.

Smaczku całej sprawie dodaje fakt, że autoryzację dla rady nadzorczej i zarządu KDPW wydaje Komisja Nadzoru Finansowego, do niedawna kierowana przez Marka Chrzanowskiego. To protegowany Glapińskiego i jednocześnie główny bohater afery korupcyjnej KNF. Ma już zarzuty i siedzi w areszcie.