Wyciekły dane z paszportów tysięcy Polaków. Te osoby są szczególnie zagrożone

Arkadiusz Przybysz
Załatwiałeś sobie wyjazd do Wietnamu na stronie wietnamviza.com? Twoje dane z paszportu mogły być publicznie dostępne. Problem dotyczy osób, które korzystały ze strony nawet w 2015 roku. Firma tłumaczy się, że padła ofiarą ataków hakerskich.
Dane paszportowe Polaków mogły być publicznie dostępne Anna Jarecka / Agencja Gazeta
O sprawie poinformował serwis niebezpiecznik.pl. Serwis wietnamwiza.com miał pomagać Polakom w uzyskiwaniu wiz turystycznych i biznesowych do Wietnamu przez internet. W momencie składania za jego pośrednictwem wniosku o wizę, konieczne było wysłanie skanu paszportu.

W momencie, kiedy skan był wysyłany, możliwe było przejście do dokumentów innych osób. Wystarczyło kliknąć w podsumowaniu na podgląd zdjęcia, a po usunięciu nazwy pliku oczom użytkownika ukazywał się katalog ze zdjęciami.

Poszkodowanych może być kilka tysięcy
Łącznie serwis naliczył blisko 3,5 tysiąca plików. Osób poszkodowanych może być jednak więcej - czasem zdarzało się, że w jednym pliku były skany dokumentów kilku osób. W ten sposób możliwe było znalezienie ich imion, nazwisk, numerów PESEL, numerów dokumentów czy dat i miejsc urodzenia.


W tej chwili dostęp do dokumentów został zablokowany. Firma, która prowadziła stronę tłumaczy się, że jest firmą wietnamską i z tego powodu nie musi działać według polskiego prawa. Jak dowiedział się Niebezpiecznik, osoby które korzystały ze strony zostaną poinformowane o możliwym wycieku. Nie wiadomo, czy o sprawie zostanie poinformowany UODO.

UODO będzie kontrolować firmy
A kontrole tego urzędu już ruszyły. Od 25 maja 2018 roku zgodnie z wymogami RODO powinna pracować każda firma i urząd w Unii Europejskiej lub taka, która wykonuje usługi dla unijnych klientów. To oznacza, że nawet bycie wietnamską firmą nie musi uchronić właścicieli firmy przed odpowiedzialnością.

Do czego mogą zostać wykorzystane takie dane? Podszywający się pod nas może na przykład założyć konto na serwisie aukcyjnym (może też wykraść nasze) lub nawet założyć sklep internetowy. Pieniądze za sprzedane, lecz nieistniejące przedmioty trafiają na nasze konto, a później są przesyłane dalej, czyli na konta przestępców. O tym, że zrobiono z nas przestępców dowiadujemy już wtedy, gdy do naszych drzwi zapuka policja. Lub windykatorzy.

Zjawisko kradzieży tożsamości istnieje już od wielu lat, ale przestępcy mają coraz szersze możliwości. Wszystko dzięki temu, że coraz więcej spraw załatwiamy za pomocą internetu, a przy tym zapominamy nawet o podstawowych zasadach bezpieczeństwa.