Dotykasz ich codziennie, a mogą być szkodliwe dla zdrowia. "Niektórzy powinni nosić rękawiczki w pracy"
W papierze, z którego wykonywane są paragony, może znajdować się toksyczny bisfenol - twierdzą hiszpańscy naukowcy. Może on wchłaniać się przez skórę i zwiększać ryzyko nowotworów. Tylko jedna sieć zdecydowała się powiedzieć, że nie stosuje go w swoich paragonach.
Może ona powodować wiele problemów zdrowotnych - sprzyjać rozwojowi cukrzycy, otyłości oraz zespołu metabolicznego. Może też rozregulować gospodarkę hormonalną, szczególnie wśród młodych kobiet. Zdaniem innych naukowców może on także zwiększać ryzyko nowotworów.
Znajduje się on często w opakowaniach sztucznych czy np. w woreczkach, w których gotujemy kaszę. Tam jest to szczególnie niebezpieczne, ponieważ pod wpływem obróbki termicznej bisfenol przenika do żywności.
Zdaniem ekspertów na działanie bisfenolu narażone są szczególnie kasjerki w sklepach. Powinny one nosić rękawiczki. Samych klientów problem nie musi dotyczyć - ich kontakt z paragonami jest zbyt krótki, by mogło to stanowić problem.
Polskie sklepy w sprawie bisfenolu przepytał serwis "Wirtualna Polska". Z przepytanych sieci na odpowiedź zdecydowały się jedynie Lidl i Żabka.
Lidl zapewnił, że od kilku lat nie stosuje paragonów, które zawierają bisfenol. Raz w roku są one badane na obecność tego związku przez certyfikowane laboratoria. Żabka z kolei twierdzi, że papier w stosowanych przez nią paragonach spełnia wszystkie normy, wymagane przez polskie prawo. Do tej pory nie badała ona jednak zawartości bisfenolu w paragonach. Zwróciła się ona jednak z pytaniem do producenta paragonów, czy zostały one przebadane.
W 2016 r. Parlament Europejski zwrócił się do Komisji Europejskiej o zakaz stosowania Bisfenolu A we wszystkich materiałach mających kontakt z żywnością. Prace są jednak w toku. Nieco dalej ustawodawcy poszli we Francji, gdzie od 2020 roku sztućce i talerze zamiast z plastiku, będą wykonywane z biotworzywa. Ograniczenia wprowadzili u siebie również Szwedzi. Substancja trafia jednak do Unii, bo wciąż wykorzystują ja firmy z Dalekiego Wschodu, zwłaszcza z Chin.