W nocy posłowie zmieniali ustawę o cenach energii. Zmienia sytuację części odbiorców

Mariusz Janik
Ustawa o cenach energii okazuje się kolejnym przypadkiem aktu prawnego przyjętego na chybcika, wymagającego zmian wkrótce po uchwaleniu. Tym razem, na szczęście, obyło się bez poprawek, które w diametralny sposób odmieniałyby sytuację konsumentów. Jednak bez tej nowelizacji na rynku zapanowałby chaos.
Minister energii Krzysztof Tchórzewski. Sejm musiał znowelizować ustawę o cenach energii w ślad za uwagami Unii Europejskiej. Fot. Sławomir Kamiński / Agencja Gazeta
Wcześniejsze zapisy ustawy nie spodobały się Brukseli. Unia Europejska wytknęła Polsce przede wszystkim ograniczanie roli regulatora – czyli w polskim przypadku Prezesa Urzędu Regulacji Energetyki. Z tekstu ustawy trzeba było zatem wykreślić wszystkie zapisy, które tego dotyczyły.

Posłowie musieli też uporządkować taryfy. Pojawił się zatem zapis, że ceny stosowane przez spółki obrotu będą oparte na taryfach URE z 31 grudnia, a w przypadku cen, których URE nie reguluje (np. wynikających z przetargu lub negocjacji indywidualnych), można opierać się na cenach z 30 czerwca ub. r. Wykreślono zapis, że dystrybutorzy i operator przesyłowy mają w 2019 r. utrzymać opłaty na poziomie z 31 grudnia 2018 r.


Dodatkowe rozwiązania
Nowelizacja zmienia sytuację części odbiorców – przede wszystkim rozszerza grupę odbiorców objętych zmianami na tych, którzy kupują energię samodzielnie, na giełdach energii lub poprzez domy maklerskie.

– Niniejsza zmiana wprowadza dodatkowe rozwiązania porządkujące ustawę, które zostały uzgodnione w ramach naszych spotkań w Komisji Europejskiej. Chciałbym podkreślić, że rachunek za energię elektryczną w tym roku nie ulegnie zmianie w stosunku do 2018 roku – powtarzał w czasie debaty minister energii Krzysztof Tchórzewski, cytowany przez portal money.pl.