Aresztują i wypuszczają, wciąż za mało. Służby ostrzą zęby na kolejnych prezesów spółek
Od początku 2018 roku zatrzymano już ponad 20 menedżerów ze spółek Skarbu Państwa. A karuzela aresztowań dopiero się rozkręca, bo szykują się kolejne. Teraz prokuratorzy będą zapraszać do aresztów menedżerów spółek górniczych i energetycznych.
Sądy nie podzieliły ich zdania co do konieczności trzymania "białych kołnierzyków" za kratami. Żadna ze spraw nie zakończyła się jeszcze wyrokiem.
Wielu menedżerom postawiono zarzuty niegospodarności, często chodzi o stosunkowo niewielkie kwoty. Na przykład Pawłowi Olechnowiczowi, przez wiele lat kierującemu Lotosem, zarzuca się nieprawidłowe wydanie 246 tys. zł.
Co się dzieje z zatrzymanymi?
Dziennikarze podkreślają, że wielu zatrzymanych menedżerów nie miało nawet pojęcia o jakichś – domniemanych zresztą – nieprawidłowościach.
To nie wszystko – z informacji dziennikarzy wynika, że szykuje się kolejna fala zatrzymań. Teraz na celowniku śledczych znajdują się osoby zajmujące wysokie stanowiska w branży energetycznej i górniczej.
– Nie odczuwam strachu, bo kolokwialnie mówiąc, nie mam nic za uszami. Ale zdaję sobie sprawę, że mogę być aresztowany w celach politycznych, jeśli rządzący będą mieli taką potrzebę – mówi DGP Mirosław Taras, były prezes Lubelskiego Węgla Bogdanka i Kompanii Węglowej, dziś w prywatnym biznesie (australijska firma górnicza Prairie Mining).
Nawet jeśli byli aresztowani menedżerowie zostaną oczyszczeni z zarzutów przez sąd, ich kariery na ogół upadają.