Morawiecki ma twardy orzech do zgryzienia. Musi wprowadzić "podatek od Facebooka"

Konrad Bagiński
Polska sama musi wdrożyć podatek cyfrowy, zbierany od internetowych gigantów pokroju Facebooka, Google czy Amazona. Inaczej nie będzie części pieniędzy na socjalne obietnice PiS, zwane "piątki Kaczyńskiego". Unijne negocjacje nad wspólną europejską daniną zakończyły się fiaskiem i Polska została na lodzie.
Nie powiódł się plan UE, by pobierać wspólnie większe podatki od gigantów technologicznych, takich jak Google, Amazon czy Facebook Fot. YouTube / The Telegraph
Do tej pory istniała spora szansa, że Unia Europejska wprowadzi jednolity podatek dla cyfrowych gigantów. Znacznie uprościłoby to sprawę – internetowe koncerny płaciłyby daninę do wspólnego budżetu.

Tymczasem negocjacje ministrów krajów członkowskich zakończyły się fiaskiem i stało się jasne, że każdy kraj musi sobie z tym poradzić samodzielnie.

Globalne koncerny internetowe płacą w Europie śmiesznie niskie podatki, korzystając z niedostosowania systemów fiskalnych do nowej rzeczywistości. Jednocześnie czerpią z Europy olbrzymie zyski.

Trumpowi się to nie podoba
Większość z nich pochodzi z USA i nie jest tajemnicą, że amerykański rząd patrzy na europejskie pomysły z dużą dezaprobatą.


Wspólny podatek cyfrowy miał większe szanse powodzenia – trudniej bowiem byłoby Amerykanom wpłynąć na Unię jako całość. Na pojedyncze kraje mogą łatwiej wywierać nacisk.

Większość krajów UE ma już jednak gotowe propozycje podatków dla cyfrowych gigantów. W tym gronie nie ma Polski, która – wedle zapowiedzi premiera Morawieckiego – chciałaby ściągnąć z nich 1 mld złotych rocznie, by sfinansować choć część programu (w znacznej części socjalnego) zwanego piątką Kaczyńskiego.