Kolejny kraj zakazuje hodowli zwierząt futerkowych. Hodowcy bez ogródek: Zostaliśmy zdradzeni
Do 2025 roku zostaną zamknięte wszystkie fermy zwierząt futerkowych Norwegii - poinformował tamtejszy rząd. Farmerzy są rozżaleni i nazywają tę decyzję wprost - zdradą.
Ich zdaniem proponowane przez rząd dopłaty są zbyt niskie, tym samym nie pozwolą na przekwalifikowanie produkcji. To grozić ma bankructwem wielu farm. Na rekompensaty przeznaczone zostanie 500 milionów koron, czyli w przeliczeniu ok. 220 mln zł.
Dla porównania - roczny obrót w branży futerkowej, to w Norwegii ok. 300 mln koron. Zatrudnienie w niej znajduje ok. 500 osób. Norwegia dostarcza 1 proc. światowej produkcji skór norek i od 2 - 3 proc. produkcji skór lisów.
Organizacje branżowe twierdzą wprost, że odszkodowania to "grosze" w zamian za zniszczenie całej branży.
Futra wypadły z mody?
Nie tylko Norwegia walczy z producentami futer. W Niemczech ostatnią fermę zamknięto w kwietniu tego roku. Wielka Brytania zakazała hodowli zwierząt na futra w roku 2000, a Austria w 2004. Z naturalnych futer rezygnują również takie marki odzieżowe, jak na przykład Burberry.
W Polsce do sejmowej zamrażarki trafił projekt zmian w prawie dotyczących praw zwierząt oraz zakazu hodowli ich na futra. Mało kto wie, że to jeden z zaledwie dwóch projektów, pod którymi podpisał się Jarosław Kaczyński.
Projekt ustawy zakazujący hodowli na futra uchodził za oczko w głowie prezesa PiS. Chyba jednak można mówić tu o czasie przeszłym, bo Kaczyński nie kiwnął palcem od 2017 roku, gdy projekt trafił do zamrażarki.
Nie jest tajemnicą, że hodowcy zwierząt futerkowych to silne lobby, dysponujące dużymi pieniędzmi i nawet sam prezes może nie chcieć im się narażać. Idea poległa w starciu z polityką i pieniędzmi.