Najdroższe w historii śmigłowce mogą być jeszcze droższe. MON będzie musiał dokupić wyposażenie?
Cena nowych śmigłowców, kupionych przez MON była dla wielu osób zaskakująca. Możliwe jednak, że to nie koniec kosztów. Możliwe, że konieczne będzie dokupienie dodatkowego wyposażenia, służącego do zwalczania okrętów podwodnych.
Mają być one dostarczone Marynarce Wojennej do końca 2022 roku przez włoską grupa Leonardo, do której należy WSK PZL-Świdnik. Do tego producent zapewni zapas części zamiennych i eksploatacyjnych oraz sprzęt do obsługi naziemnej. Odbędzie się również szkolenia załóg i personelu naziemnego.
I choć ich założeniem ma być zwalczanie okrętów podwodnych, to cena zestawu i słowa wypowiedziane na konferencji prasowej mogą świadczyć, że śmigłowce nie będą spełniać tej podstawowej funkcji.
Śmigłowce dotrą bez uzbrojenia?
Mówiono bowiem, że śmigłowce będą posiadały pełne wyposażenie medyczne. Zdaniem ekspertów, cytowanych przez portal, może to oznaczać, że śmigłowce dotrą do nas nieuzbrojone i nie będzie można w warunkach bojowych ratować ludzi. A za trzy lata usłyszymy o konieczności dokupienia dodatkowego wyposażenia.
Podpisany kontrakt na helikoptery AW1010 jest prawie dwa razy droższy niż krytykowany przez PiS kontrakt na francuskie śmigłowce Caracal. A jego cena i tak oceniana była jako horrendalnie wysoka.
MON twierdzi jednak w rozmowie z portalem, że wszystko jest w porządku. "MON zakupił kompletne śmigłowce, które nie potrzebują dozbrajania i są wyposażone w m.in. sonary, sprzęt do udzielania pomocy i odzyskiwania personelu, uzbrojenie oraz mają możliwość użycia torped".
Jednak zdaniem eksperta, to zdanie niewiele mówi. Nie wiemy o jakim uzbrojeniu, torpedach czy amunicji mowa. Możliwe zatem, że kupiliśmy podstawową wersję śmigłowca, która może wymagać dodatkowego dostosowania.
Co wyprodukuje Świdnik?
Problemem jest też udział świdnickich zakładów w produkcji śmigłowców, którym to udziałem chwalił się rząd. MON w odpowiedzi na słowa byłego szefa resortu napisał, że "najważniejsze części śmigłowców będą produkowane w Polsce". Z informacji od producenta trudno jednak wywnioskować jakie są to konkretnie części i czy w Polsce nie będzie miało miejsce składanie maszyny z prefabrykatów.
Sytuacja coraz bardziej przypomina niedawny zakup Black Hawków dla polskiej armii. 683 miliony złotych miał pochłonąć zakup czterech Black Hawków S-70i, sfinalizowany w piątek w PZL Mielec, a pierwsze z nich miałyby być gotowe już w grudniu br.
Maszyny miały być produktem najwyższej jakości. Eksperci punktują jednak słabości zakupu: w gruncie rzeczy to, co zakupiono, to kolejny produkt przejściowy.