Pociągi w Polsce już się nie spóźniają. Bo zmieniono definicję spóźnienia i 6 minut się nie liczy
Urząd Transportu Kolejowego stwierdził, że pociąg przyjeżdżający na stację 6 minut później, niż powinien, jest "o czasie". Okazało się to rewelacyjną metodą na poprawienie punktualności transportu kolejowego w całej Polsce.
Obecnie pociąg przyjeżdżający na stację 5 minut i 59 sekund po czasie z rozkładu jest traktowany jako docierający na miejsce "o czasie" – pisze serwis Rynek-Kolejowy.pl.
Statystyki UTK wyglądają więc całkiem nieźle. W pierwszym kwartale 2019 roku punktualnie do stacji docelowych dotarło 93,06 proc. pociągów. Najlepszy pod tym względem był luty, gdy punktualnych było 94,34 proc. pociągów. Jeśli jednak weźmie się pod uwagę również opóźnienia do 6 minut, to naprawdę punktualnych w I kwartale było 79,8 proc. pociągów.
Najbardziej punktualnym przewoźnikiem, który operuje na infrastrukturze PKP PLK, jest Arriva RP. W I kwartale 2019 roku 97,54 proc. pociągów tego przewoźnika kursowało punktualnie. Na drugim miejscu uplasowała się Łódzka Kolej Aglomeracyjna (95,91 proc.), na trzecim Koleje Wielkopolskie (95,72 proc.).
Co ciekawe bardzo kiepski start zaliczył czeski przewoźnik Leo Express. W marcu osiągnął on punktualność na poziomie zaledwie 42,86 procent. Trzeba jednak pamiętać, że obsługuje on tylko jedno połączenie.
PKP Intercity osiągnęło punktualność na poziomie 80,89 proc. Mimo wszystko to spora poprawa, bo w III kwartale 2018 punktualnie do celu dojechało tylko 66,68 proc. pociągów, w IV kwartale 2018 – 72,53 proc.