Taksówkarze mogą zacierać ręce? Gigantyczna giełdowa klapa Ubera - top 5 najgorszych wyników

Arkadiusz Przybysz
Piątkowy debiut na nowojorskiej giełdzie miał pokazać, jak bardzo inwestorzy wierzą w wizję, którą sprzedawali im twórcy Ubera. Wizjonerzy zderzyli się jednak ze ścianą - 7,6 proc. spadku kursu akcji sprawiło, że był to jeden z najgorszych giełdowych debiutów w ciągu ostatnich 25 lat.
Inwestorzy nie dali się uwieść wizji Ubera Alexey Malkin / 123rf.com
Konkretniej, według danych firmy Dealogic, cytowanej przez serwis marketwatch.com był to piąty najsłabszy debiut giełdowy w ostatnich 24 latach spośród firm, które chciały zebrać więcej niż 10 milionów dolarów. Na koniec sesji w Stanach Zjednoczonych za jedną akcję płacono nieco ponad 41 dolarów.

Uber chciał za jedną akcję 45 dolarów. W ten sposób firma zostałaby wyceniona na astronomiczną kwotę 82,4 mld dol. Firma miała nadzieję zebrać z debiutu 8,1 mld dol. w najgorszym razie. Według aktualnej wyceny firma warta jest 76.5 miliarda dolarów. W zeszłym roku analitycy twierdzili, że może osiągnąć wartość 120 miliardów.


- Mantra powtarzana przez firmy z Doliny Krzemowej, że liczy się wzrost za wszelką cenę, nie przekonuje grubych ryb z Wall Street - mówi Matt Kennedy, strateg rynkowy z Renaissance Capital, cytowany przez NY Timesa.

Dobra mina do złej gry
Dyrektor generalny Ubera, Dara Khosrowshahi, próbował robić dobrą minę do złej gry. W rozmowie z CNBC twierdził, że o ocenę wyników firmy możemy się pokusić za trzy, a może nawet za 10 lat a nie w ciągu dnia od giełdowej premiery.

Problem jednak w tym, że władze spółki, będącej właścicielem aplikacji, przyznają że … mogą jeszcze długo nie zarobić nawet centa. Za 2018 rok ograniczono stratę do marnych 1,8 miliarda dolarów, co przy 4 miliardach w plecy rok wcześniej jest mimo wszystko sporym sukcesem.

Khosrowshahi twierdzi, że liczy na długoterminowych inwestorów, którzy nie będą chcieli szybko wycofać się ze spółki. Tych jednak będzie trzeba przekonać, że spółka w długim okresie będzie w stanie przynosić zyski. Jak na razie słyszymy jedynie o mocarstwowych planach : rozwijanie usług kurierskich, zarówno paczek, jak i jedzenia oraz wypożyczanie hulajnóg, rowerów i skuterów. Nie mówiąc już o pojazdach autonomicznych i latających.

Inwestorzy wyciągnęli wnioski?
Zdaniem części analityków inwestorzy wyciągnęli wnioski z historii konkurencji - firmy Lyft. Jej debiut w marcu 2019 roku zebrał na 2,7 miliarda USD, a kurs dobił do 78 dolarów za sztukę akcji. Wystarczyło jednak ogłoszenie wyników finansowych, a konkretniej miliarda dolarów straty, by jej akcje pikowały o 10 proc.

Inni twierdzą, że problemem może być także ogólna sytuacja rynkowa. Prezydent Trump zdecydował się bowiem w piątek na podniesienie ceł na chińskie towary. Sytuacja na rynku jest niepewna, więc inwestorzy nie są gotowi na włożenie dużych pieniędzy w ryzykowne biznesy, które nie wiadomo kiedy się zwrócą.

Kierowcy Ubera protestują
A Uber wcale nie musi podbić rynku na przeszkodzie stoją bowiem przepisy i... sami kierowcy, którzy jeżdżą dla aplikacji. Dla przykładu w Polsce Senat zajmuje się się nowelizacją Ustawy o transporcie drogowym, nazywaną projektem „lex Uber”. Przyjętej naprędce ustawie przeciwna jest większość taksówkarzy, którzy twierdzą, że jest ona dziurawa.

Z kolei aż w 7 miastach w USA kierowcy zatrudnieni przez spółkę postanowili zamanifestować swój protest przeciw polityce firmy. W ramach strajku wyłączyli na 12 godzin aplikację w swoich samochodach i nie wyjechali na trasy. W San Francisco manifestacja odbyła się pod główną siedzibą giganta.

Problem kierowców polega na tym, że aplikacja zmniejsza stawki za przejazd, by być konkurencyjną. I raczej w najbliższym czasie się to nie zmieni, jeśli Uber chce wykazywać zyski.