Za kilkaset złotych można podsłuchać plany prezydenta. Tak polska policja zabezpiecza swoje rozmowy

Patrycja Wszeborowska
Przy pomocy prostego sprzętu za kilkaset złotych można podsłuchać plany prezydenta czy premiera. A konkretniej – rozmów policji na temat ochrony i planów podróży najważniejszych polityków w państwie podczas masowych imprez, które zabezpiecza.
Wystarczył prosty skaner za kilkaset złotych, by dowiedzieć się, jaki jest plan podróży Andrzeja Dudy podczas imprezy 3 maja. fot. Tomasz Pietrzyk / Agencja Gazeta
Skaner do podsłuchiwania
Wystarczy prosty analogowy skaner za kilkaset złotych, by móc posłuchać plany zabezpieczenia imprezy z udziałem prezydenta Andrzeja Dudy, premiera Mateusza Morawieckiego, marszałków Sejmu i Senatu czy przewodniczącego Rady Europejskiej Donalda Tuska. Taki sprzęt można kupić wszędzie - nawet w sklepie znajdującym się 200 metrów od siedziby Komendy Stołecznej Policji.

O sprawie informuje „Dziennik Gazeta Prawna”, do której dotarło ponad sto meldunków policji z zabezpieczenia Narodowego Święta 3 maja w Warszawie. Tego dnia w różnych miejscach w stolicy odbywały się uroczystości, w których brały udział najważniejsze osoby w państwie. Imprezy zabezpieczała policja.


Przestarzały sprzęt
Tyle że „zabezpieczała” wydaje się nadużyciem w świetle nagranych meldunków. Rozmowy m.in. dotyczące tego, gdzie jest prezydent i jakie są plany jego przejazdu, jaką drogą porusza się premier czy co robi Donald Tusk nie były szyfrowane ani chronione kryptograficznie. Zaś aby znaleźć częstotliwość policji czy straży pożarnej, wystarczy chwilę poszperać w internecie.

– Nasze służby używają przestarzałych systemów łączności radiowej, które nie zmieniły się od wielu lat. Nowoczesne są dopiero wprowadzane: stopniowo i punktowo – mówi „DGP” autor nagrań z 3 maja.

Słabe zabezpieczenia, a wręcz ich brak jest wyjątkowo niebezpieczny. Jak zauważa dziennik, ze skanerów, którymi nagrano rozmowy mundurowych, korzysta zorganizowana przestępczość.

W listopadzie 2018 r. podczas wydarzeń związanych z „aferą KNF” również wystarczył tani sprzęt, by nagrać rozmowę między bankierem Leszkiem Czarneckim a Markiem Chrzanowskim, ówczesnym szefem Komisji. Dyktafon za niecałe dwieście złotych z Media Marktu obszedł tzw. „szumidła” zakładane przez wyspecjalizowanych komandosów.