Grunty Morawieckich to tylko część ich biznesu. Premier to prawdziwy oligarcha

Konrad Bagiński
Sprawa działek premiera Morawieckiego i jego małżonki to prawdopodobnie wisienka na torcie ich rodzinnego interesu. Pytań jest jednak więcej: bo media opisywały kupowane poniżej ceny rynkowej mieszkania, a premier dał się nagrać u Sowy&Przyjaciół podczas rozmowy o kupowaniu nieruchomości "na słupa".
Już w 2004 r. Morawiecki kupił we Wrocławiu nieruchomości
za 740 tys. zł. Ich rynkowa wartość była dwukrotnie większa Fot. Łukasz Cynalewski / Agencja Gazeta
Sprawa rzeczywistego majątku, jaki posiada Mateusz Morawiecki oraz jego żona, z którą ma rozdzielność majątkową, budzi coraz większe kontrowersje. Na początku tygodnia na jaw wypłynęła sprawa działek, które obecny premier kupił od Kościoła.

Gazeta Wyborcza pisze, że kupił je znacznie poniżej ówczesnej wartości rynkowej, grunty w ciągu lat zyskały na wartości. Cena zakupu wyniosła 700 tysięcy złotych, dziś warte są około 70 milionów złotych.

Warto też pamiętać o fakcie, że przepisane później na żonę grunty nie były jedyną inwestycją w nieruchomości. Gazeta Wrocławska pisze, że w 2004 r. Morawiecki kupił od miasta dwa mieszkania i lokal handlowy, płacąc za nie na publicznej licytacji 740 tys. zł.


Była to niezła okazja, bo już wtedy ich rynkowa wartość była dwukrotnie większa. Dziś sięga 2,3 mln złotych, ale premier nie musiał ich wykazywać w zeznaniu majątkowym, które składał jeszcze jako poseł – są przepisane na jego małżonkę.

Wątki dotyczące majątku premierostwa pojawiają się w książce „Delfin”, napisanej przez Piotra Gajdzińskiego. To były współpracownik Morawieckiego z czasów jego pracy w banku BZ WBK. Gajdziński pisze, że małżonkowie dwukrotnie podpisywali umowę o rozdzielności majątkowej, w 2013 i 2015 r. – czyli wtedy, gdy Morawiecki zapragnął wejść do świata polityki. W 2015 na żonę przepisał 300-metrowy dom na strzeżonym osiedlu w centrum Warszawy.

Co jeszcze znajdą?
Działki i mieszkania mogą nie być wszystkim – Gazeta Wyborcza przypomina, że w zeznaniach jednego z kelnerów, który nagrywał polityków również pojawia się wątek Morawieckiego. Mówił on o tym, że Morawiecki rozmawiał z kimś o kupowaniu nieruchomości na słupy, czyli podstawione osoby.

Trzy lata temu pojawiły się też przypuszczenia, że żona Mateusza Morawieckiego wynajmuje nieruchomości dla banku, któremu prezesował jej małżonek. Pisał o tym Newsweek. Iwona Morawiecka dostawała również wysokie kredyty na swoją działalność – oczywiście z BZ WBK. Sugestie Newsweeka nie zostały z żaden sposób zdementowane.