Certyfikat dla manikiurzystki. Tak producenci lakierów chcieli całkowicie zabetonować rynek
Właściciel jednej z marek lakierów do paznokci chciał specjalnych certyfikatów dla manikiurzystek. To sprawiłoby, że rynek mógłby zablokować się na amen. W tle milionowe zyski oraz zmiany w przepisach prawa.
Jeśli ten pomysł wszedłby w życie - pisze serwis - zawód stylistki wymagałby certyfikowania. Nie byłby on obowiązkowy, jednak potwierdzałby, że właściciel certyfikatu posiada odpowiednie umiejętności. Egzamin kosztowałby ok. 800 złotych.
Ministerstwo Przedsiębiorczości i Technologii jednak pomysł odrzuciło. Ku uldze części branży. Ich zdaniem celem certyfikowania manikiurzystek było wycięcie z rynku części konkurencji. Chodzi o to, że jeśli certyfikaty byłyby dostępne, duży producent lakieru do paznokci mógłby zarobić krocie na szkoleniach oraz organizacji egzaminów.
Jak na tym zarobić?
Rynek stylizacji paznokci jest wart w tej chwili setki milionów złotych. Dodatkowe pieniądze za szkolenia i egzaminy dawałyby ogromną przewagę. Przeciwko pomysłowi certyfikatów protestowały także same stylistki. Nie było bowiem pewności, że certyfikat miałby jakiekolwiek praktyczne znaczenie.
Rynek stylizacji rośnie z roku na rok. Pojawiły się nawet pomysły, by to nie klient przyjeżdżał do stylisty, a odwrotnie. BeautyClick to aplikacja służąca do zamawiania specjalistów rynku beauty do domu. Polega na tym, że pod wskazany przez użytkownika adres przyjeżdżają różnego rodzaju specjaliści - od kosmetyczek, makijażystów i fryzjerów po masażystów, a nawet stylistów.
Inne stylistki wybierają z kolei przygotowanie trucka ze studiem paznokci. Nie wymaga wielkiego nakładu środków i drogiego specjalistycznego sprzętu. A daje niezależność, a klientkom wygodę.