Jak Morawiecki wciągnął znajomych w biznes na działkach. Nowe fakty w sprawie gruntów premiera

Konrad Bagiński
Pojawia się coraz więcej pytań w sprawie "działkowego biznesu" obecnego premiera, Mateusza Morawieckiego. Okazuje się, że mógł on być mózgiem całej grupy osób kupujących od Kościoła atrakcyjne inwestycyjnie grunty. Tylko dlaczego przepłacał za grunty i skąd miał o nich wiedzę?
W sprawie działek Morawieckiego pojawia się coraz więcej nowych informacji. I coraz więcej pytań o ten lukratywny biznes, robiony ze znajomymi Fot. Bartosz Bańka / Agencja Gazeta
Gazeta Wyborcza podaje dziś nowe fakty w sprawie działek premiera Morawieckiego. Kilka tygodni temu okazało się, że on i jego żona kupowali od Kościoła bardzo atrakcyjne grunty po niskich cenach. Działki położone na terenach inwestycyjnych szybko nabierały wartości - obecnie są warte nawet 100 razy więcej, niż pierwotnie. Specjaliści oszacowali, iż w rękach rodziny premiera mogą znajdować się grunty warte ok. 70 milionów złotych.

Obecnie w sprawie działek pojawiły się nowe fakty. Co prawda premier oraz jego znajomi unikają odpowiedzi na kluczowe pytania, ale reporterzy Wyborczej ustalili, iż działkowego biznesu nie prowadził w pojedynkę.


Wiadomo, iż Morawiecki w 2002 r. zapłacił 700 tys. zł za działkę wrocławskiej parafii garnizonowej. Niedługo później za 190 tys. sprzedał jej kawałek biznesmenowi Bogdanowi Szagdajowi. A potem ten sam kawałek odkupił z dziesięciokrotnym przebiciem – za 1,9 mln zł. Cel tej transakcji ciągle nie jest jasny.

Wyborcza pisze, że Bogdan Szagdaj jest też właścicielem innej 15-hektarowej działki, usytuowanej w bezpośrednim sąsiedztwie Autostradowej Obwodnicy Wrocławia. Kupił ją od parafii za 1,6 mln zł.

Grunty nabył tam również jego brat Leszek, twórca biura podróży Itaka. To pierwsza i na razie jedyna firma, która zadeklarowała, iż będzie wysyłać swoich klientów z lotniska w Radomiu, intensywnie promowanego przez rząd PiS. Ten przedsiębiorca kupił działki również w imieniu swojej teściowej.

Reporterzy dotarli też do innych znajomych Morawieckiego, którzy kupowali działki w tej samej okolicy. Zaprzyjaźnione z nim małżeństwo przedsiębiorców miało kolejnych znajomych, którzy inwestowali w te grunty. Niektórzy mogli służyć jako podstawieni właściciele działek.

Wyszło też na jaw, że Mateusz Morawiecki na przełomie XX i XXI w. był współpracownikiem Agencji Własności Rolnej Skarbu Państwa, która przekazywała grunty stronie kościelnej w ramach rekompensaty za mienie utracone w czasach PRL.

Czy wiedzę o gruntach kościelnych dzisiejszy premier czerpał z dawnych znajomości z ludźmi, których poznał w AWRSP? Dlaczego w swoim życiorysie pomija fakt pracy na rzecz agencji? Na te pytania, skierowane do premiera w maju, Morawiecki nie udzielił Wyborczej odpowiedzi.