Kasjerka nie będzie już „winna grosika”? Drobne monety mogą pójść w odstawkę, bo są za drogie

Patrycja Wszeborowska
Produkcja jedno- i dwugroszówek się nie opłaca – ich wyprodukowanie przewyższa łączną wartość nominalną. Z tego powodu wiele krajów podejmuje decyzję o wycofaniu z obiegu monet o najniższym wolumenie. Gdyby zdecydowała się na to również Polska, naszemu bankowi centralnemu przyniosłoby to oszczędności.
Coraz więcej krajów decyduje się na wycofanie z obiegu monet o najniższym nominale. Fot. Jarosław Kubalski / Agencja Gazeta
Produkcja groszówek się nie opłaca
Szwecja, Rosja, Izrael, Czechy, Dania i Holandia - to kraje, które już wycofały z obrotu bilony o najmniejszym nominale. W ostatnim czasie zrobi to również Belgia - od grudnia Belgowie nie zapłacą w sklepie jedno- i dwucentówkami, a najniższą monetą będzie 5 eurocentów.

Brak jedno- i dwucentówek spowoduje, że sprzedawcy będą musieli zaokrąglić ceny na półkach sklepowych. Dla jednego lub dwóch centów w dół, a dla trzech centów w górę.

Groszówki sprawiają tak duży problem, gdyż zwyczajnie znikają z obiegu. Zagubione w kieszeniach spodni czy pralkach lub zalegające w szufladach, giną w wyliczeniach banków centralnych. W Czechach w 2001 r. odkryto, że niecałe 20 proc. monet o najniższym nominale wraca do obiegu. By uzupełniać ubytki, trzeba nie ciągle produkować.


Polacy kochają gotówkę
A to kosztuje, gdyż mimo powszechności płatności kartą, ich liczba w obiegu nieustannie rośnie, jak zauważa portal wnp.pl. W II kwartale w obiegu było 7,061 mld jednogroszówek i 3,239 mld dwugroszówek. W ciągu ostatnich 12 miesięcy przybyło 398 mln monet 1 gr i 150 mln monet 2 gr. Tymczasem 10 lat temu było ich kolejno 3,636 mld i 1,793 mld.

Jak pisaliśmy w INNPoland.pl, mimo iż płatność kartą jest w Polsce powszechna i możliwa nawet w najmniejszych osiedlowych spożywczakach, Polacy kochają gotówkę. Pod względem chęci korzystania z gotówki, jesteśmy trzecim krajem Unii Europejskiej, co wyliczył ostatnio NBP.