
Reklama.
Polska w strefie euro w 2052 roku
Na podstawie słów Jarosława Kaczyńskiego ciekawych wyliczeń dokonał portal money.pl. Okazało się, że może się to stać już w 2027 r., ale najbardziej prawdopodobny scenariusz to rok 2052.
Na podstawie słów Jarosława Kaczyńskiego ciekawych wyliczeń dokonał portal money.pl. Okazało się, że może się to stać już w 2027 r., ale najbardziej prawdopodobny scenariusz to rok 2052.
W roku 2027, przy obecnym tempie wzrostu PKB na mieszkańca Polski wyrażone w dolarze (wzrost o 7,6 proc. od 2015 r.), dogonimy gospodarczo Grecję, jeśli jej dolarowy PKB będzie rósł tak, jak przez ostatnie trzy lata, czyli o 4 proc.
Jeśli nadal będziemy utrzymywać podobne tempo wzrostu, mamy szansę do 2052 r. przegonić większość krajów Zachodu (Wielka Brytania do 2030 r., Kanada, Nowa Zelandia, Szwajcaria, Szwecja i Włochy do drugiej połowy lat 40.). Rok 2052 będzie rokiem, w którym zostawimy w tyle Francję. Jak zauważa portal, wtedy pierwsze dzieci 500+ będą miały 36 lat.
Zaledwie dwa lata temu w marcu 2017 r. Jarosław Kaczyński stwierdził, że wprowadzenie euro w Polsce mogłoby nastąpić wtedy, gdy osiągniemy poziom zamożności Niemiec, a więc za ok. 75 lat. Nieco bardziej optymistycznie o unijnej walucie wypowiedział się premier Mateusz Morawiecki, który przewidywał, że wejście Polski do strefy euro odbyłoby się za ok. 10-20 lat.
PiS nie chce euro
Powiedzieć, że partia Prawa i Sprawiedliwości nie jest przychylna przyjęciu przez Polskę europejskiej waluty, byłoby dużym niepowiedzeniem. Jarosław Sellin, wiceminister rządu jest przekonany, że opozycja „nakręcała aferę” związaną z zarobkami w Narodowym Banku Polskim w celu podstępnego zmuszenia naszego kraju do wejścia do strefy euro.
Powiedzieć, że partia Prawa i Sprawiedliwości nie jest przychylna przyjęciu przez Polskę europejskiej waluty, byłoby dużym niepowiedzeniem. Jarosław Sellin, wiceminister rządu jest przekonany, że opozycja „nakręcała aferę” związaną z zarobkami w Narodowym Banku Polskim w celu podstępnego zmuszenia naszego kraju do wejścia do strefy euro.
O równie dziwnym stosunku przedstawicieli PiS do euro świadczą słowa prof. Eryka Łona, członka Rady Polityki Pieniężnej i ekonomisty związanego z PiS. Według naukowca nie powinniśmy przyjmować unijnej waluty, bo w ten sposób zachowamy w Europie pokój, o czym mówiła w swojej przepowiedni siostra Łucja.
Odmienny stosunek do przyjęcia przez Polskę unijnej waluty ma PO. Podczas kongresu Europejskiej Partii Ludowej w Helsinkach jej szef Grzegorz Schetyna zapowiedział, że po odsunięciu PiS od władzy, partia zaoferuje Polakom wejście do strefy euro.