Wyższa pensja to brak alimentów dla tysięcy dzieci. Kaczyński chyba nie wziął czegoś pod uwagę

Konrad Bagiński
Hojne szafowanie obietnicami podniesienia płacy minimalnej oznacza dla tysięcy rodzin pozbawienie prawa do świadczeń z Funduszu Alimentacyjnego. Rząd nie zapowiedział zmian w kryteriach do przyznawania tych "państwowych" alimentów dla dzieci, na które nie łożą rodzice.
Znaczne i nieprzemyślane podniesienie płacy minimalnej pozbawi tysiące dzieci prawa do alimentów Fot. Jakub Orzechowski / Agencja Gazeta
Podniesienie pensji minimalnej w 2020 roku do poziomu 2600 złotych brutto oznacza, że osoby tak zarabiające na rękę otrzymają niemal 1900 złotych – pisze SuperExpress. W tej grupie sporo jest osób samotnie wychowujących dziecko. Samotnie i bez wsparcia drugiego rodzica, mimo zasądzonych alimentów. Takim osobom przysługuje specjalne świadczenie wypłacane z Fundusz Alimentacyjnego.

Według ostatnich danych GUS takich rodziców w Polsce średnio miesięcznie było ponad 283 tys., a łącznie wypłacono im prawie 1,35 miliarda złotych. Ale warto pamiętać o tym, że jednym z najważniejszych kryteriów jego przyznawania są niskie zarobki. Obecnie o świadczenie w wysokości do 500 złotych miesięcznie może się starać rodzic, który nie zarabia na osobę w rodzinie sumy większej, niż 800 złotych na rękę. Mniej więcej odpowiada to płacy minimalnej – więc osoba zarabiająca najniższą krajową dostanie świadczenie na dziecko, jeśli drugi rodzic nie wywiązuje się z obowiązków alimentacyjnych.


Jednak ostatnie wyborcze obietnice Jarosława Kaczyńskiego, prezesa PiS, potwierdzone przez władze, podnoszą minimalną pensję w 2020 roku do 2600 złotych brutto.

Matka czy ojciec, którzy samotnie wychowują jedno dziecko, przy podwyżce minimalnej krajowej przekroczą próg aż o 150 złotych. Ich dochód bowiem na jedną osobę w gospodarstwie domowym wyniesie ok. 950 złotych. Tym samym stracą prawo do pieniędzy z Funduszu Alimentacyjnego – pisze SuperExpress.

Podniesienie pensji zaburzy gospodarkę
Jarosław Kaczyński zaszalał ostatnio z propozycją wzrostu płacy minimalnej do 4 tys. zł brutto w 2023 roku. Jeśli ten zdumiewający pomysł wejdzie w życie, zyska na nim nawet połowa Polaków.

PiS zaproponował rekordowy wzrost płacy minimalnej. W 2020 roku ma ona wynieść 3 tys. brutto miesięcznie, a z kolejnym rokiem miałaby zostać podniesiona o dodatkowe tysiąc złotych.

Według statystyk GUS około 50 proc. ludzi w Polsce zarabia mniej niż 4 tys. zł brutto miesięcznie. To oni pokładają największe nadzieje w tej perspektywie. Ze statystyk wynika także, że przeciętna płaca w gospodarce doszła do 4,8 tys. zł brutto, a w większych firmach nawet do 5,2 tys. zł brutto.

Tam, gdzie ktoś zyskuje, ktoś inny musi stracić. Podniesienie płacy minimalnej do poziomu proponowanego przez PiS może przynieść wiele negatywnych skutków.

Bankructwa małych firm, szalejąca szara strefa, wysoka inflacja, wywindowane ceny w sklepach i na rynku mieszkaniowym – to bardzo prawdopodobny scenariusz, który mógłby odgrywać się za kilka lat na naszym własnym, polskim podwórku. Za to wszystko byłby odpowiedzialny wzrost płacy minimalnej do 4 tys. złotych brutto do 2023 roku.