Pakt dla przedsiębiorców PiS to strzał w kolano. Ekspert: Samozatrudnienie zamiast spaść, wzrośnie

Patrycja Wszeborowska
Premier Mateusz Morawiecki na sobotniej konwencji PiS w Katowicach podkreślał, że partia rządząca chce dbać o małych, mikro i średnich przedsiębiorców. Z tego powodu w swoich obietnicach wyborczych dla biznesu, które nazwał „Paktem dla przedsiębiorców”, skupił się głównie na nich. – To zachęta dla samozatrudnienia – zauważa Aleksander Łaszek, ekonomista z Forum Obywatelskiego Rozwoju.
Obiecany przez Prawo i Sprawiedliwość Pakt dla przedsiębiorców, zamiast zredukować samozatrudnienie, tylko je zwiększy. Fot. Jakub Porzycki / Agencja Gazeta
Pakt dla przedsiębiorców
PiS przedstawił swoją ofertę dla przedsiębiorców. Wśród obietnic znalazły się m.in. 500 złotych ulgi w płatności ryczałtowych składek ZUS dla przedsiębiorców z dochodami poniżej 6 tysięcy złotych, poniesienie limitu przychodów w rozliczaniu PIT do miliona euro rocznych przychodów i możliwość rozliczania się na 9-procentowej stawce CIT z przychodami do 2 mln euro. Ostatnim punktem był miliard złotych na bezpośrednie wsparcie przedsiębiorców.

Premier nie krył faktu, że festiwal wydawania rządowych pieniędzy jeszcze nie dobiegł końca: „Niższe podatki to wyższy koszt dla budżetu, ale uniesiemy ten koszt, bo mamy silne państwo” – przekonywał.


Jednocześnie podkreślał, że PiS nie wycofa się z pomysłu radykalnego podniesienia płacy minimalnej z 2250 zł brutto obecnie do 3000 zł brutto w przyszłym roku i 4000 zł brutto w 2023 roku, ponieważ chce, by wszyscy Polacy zarabiali godnie. – Będziemy kontynuować naszą politykę godności – zapowiedział.

– Pracownicy, którzy lepiej zarabiają, gdzie wydają te pieniądze? Na mercedesy? Nie! Przyczyniają się do zwiększenia koniunktury w Polsce i napędzają gospodarkę, zwiększając konsumpcję produktów – perorował Morawiecki.

Wzrośnie samozatrudnienie
– PiS skupia się na małych przedsiębiorcach – kwituje w rozmowie z INNPoland.pl Aleksander Łaszek, główny ekonomista z FOR. – Miliard złotych na wsparcie inwestycji i innowacyjności w porównaniu ze wzrostem kosztów związanych z podniesieniem płacy minimalnej czy zniesieniem 30-krotności, które cały czas jest dyskutowane, to kilkanaście razy mniej. Koszty pracy są podnoszone, zamiast obniżane – mówi.

Jak wskazuje ekonomista, ulgi w ZUS-ie w połączeniu ze wzrostem płacy minimalnej to zachęta dla samozatrudnienia. W efekcie wskaźnik samozatrudnień zamiast - tak jak pragnie PiS - spaść, wzrośnie.

– Coraz bardziej podkręcamy koszty na umowach o pracę, podnosząc płacę minimalną, a jednocześnie dajemy kolejne preferencje na samozatrudnienie w wysokości ulg na ZUS. W ten sposób osoby o niskich zarobkach, będą decydować się na samozatrudnienie, bo na etacie przy płacy minimalnej o wysokości 3 tysięcy złotych, na składki ZUS i podatki będą musiały odprowadzać minimum 1400 złotych. Samozatrudnienie będzie więc o wiele atrakcyjniejsze finansowo – zauważa.

Choć wydaje się, że Prawo i Sprawiedliwość obietnicami o pensji minimalnej stara się wciągnąć osoby o niższym wykształceniu na rynek pracy – według europejskich wskaźników Polska ma trzecią najniższą w Unii stopę zatrudnienia takich osób – nie tędy droga. Jak przekonuje Łaszek, zamiast administracyjnie wymuszać na przedsiębiorcach ZUS, rząd powinien pomyśleć o obniżeniu podatków.

Premier Mateusz Morawiecki i partia PiS wydają się pozostawać głusi na przekonywania czołowych polskich ekonomistów i naukowców. Szef rządu podczas konwencji stwierdził, że obawy ekonomistów i neoliberałów z KO wynikają z faktu, że swoją wiedzę czerpią oni z „czytania pożółkłych karteczek”.