Scorsese nie chciał aktorów pomalowanych w kropki. Więc wymyślono dla niego "odmładzającą" kamerę

Patrycja Wszeborowska
Przechwytywanie ruchu, w skrócie mo-cap, to technika przechwytywania trójwymiarowych ruchów aktorów i zapisywania ich w komputerze. Dzięki niej efekty specjalne w filmach i grach komputerowych są niesamowicie realistyczne, a starzy aktorzy mogą na powrót wyglądać młodo. Wymaga to jednak specjalnego nakrycia głowy oraz kropek na ciele i twarzy grających, które następnie są zastępowane animacją. Takie rozwiązanie nie spodobało się słynnemu reżyserowi Martinowi Scorsese, zatem specjalnie dla niego wymyślono zupełnie nową technikę.
Benedict Cumberbatch grający smoka na planie "Hobbita" ubrany był w specjalny kombinezon, hełm i kropki na twarzy. Martin Scorsese nie chciał tego w swoim filmie. YouTube.com / ABCP
Zupełnie nowa kamera
Bycie uznanym, światowej sławy reżyserem przynosi ze sobą szereg korzyści. Na przykład spełnianie niemożliwych do spełnienia zachcianek reżyserskich.

Martin Scorsese w swoim najnowszym filmie „Irlandczyk” pragnął na powrót uczynić Roberta de Niro, Ala Pacino i Joe Pesciego młodymi. Nie chciał jednak, by jego aktorzy przez większość filmu paradowali w śmiesznych czapkach i z kropkami wielkości piłek golfowych na twarzach, które potem dzięki technologii mo-cap miałyby zostać zastąpione animacjami.

– To przeszkadza aktorom, a w takim filmie, jak Irlandczyk, aktorzy muszą się ze sobą zgrywać w decydujących scenach – wyjaśniał reżyser, cytowany przez portal Wired.com.


Gdy na jego drodze w 2015 roku stanął Pablo Helman, doświadczony weteran wizualny z Industral Light & Magic, opowiedział mu o swoim pomyśle. Ambitny specjalista od efektów specjalnych stwierdził, że podejmie się wyzwania i spróbuje stworzyć zupełnie nowe narzędzie, pozwalające na odmłodzenie aktorów bez konieczności ubierania ich w czapki i kropki.

Młodszy de Niro
W efekcie w ciągu dwóch lat powstała zupełnie bezprecedensowa kamera, która pozwoliła Martinowi Scorsese na tradycyjną reżyserię, umożliwiając jednocześnie odmłodzenie rysów twarzy aktorów. Narzędzie było zbudowane z jednej standardowej kamery połączonej z dwiema kamerami Alexa Mini, przystosowanymi do robienia zdjęć w podczerwieni. Dzięki światłu wolumetrycznemu tworzyła i rejestrowała niewidoczne dla oka kropki na twarzach aktorów.

Kolejne dwa lata poświęcono na postprodukcję. Ta znów wymagała zupełnie nowego oprogramowania do montażu, które pozwoliłoby połączyć kropki z podczerwieni w realistyczny efekt wizualny.

W rezultacie powstało arcydzieło wizualne, które ukazuje Roberta de Niro, Ala Pacino i Joe Pesciego na przestrzeni pięciu dekad. Odmłodzone postacie wyglądają naturalnie i prawdziwie, co robi piorunujące wrażenie. Tych, którzy jednak dopatrzyli się sztuczności w młodszych twarzach aktorów, uczulamy na fakt, że technologia użyta w filmie była nowatorska i dopiero co raczkująca.