Co zrobić z jedzeniem ze świąt? W genialnej akcji "Podzielmy się" powinien wziąć udział każdy

Izabela Wojtaś
Za dużo pierogów, za dużo karpia, za dużo wędlin – tak jakoś się dziwnie składa, że co roku nasze świąteczne stoły uginają się od jedzenia, którego i w tydzień nie damy rady zjeść. Nadszedł więc czas, żeby się nim podzielić.
Jeśli na święta znowu przygotowaliście za dużo jedzenia, to zamiast je wyrzucać, podzielcie się nim z potrzebującymi w ramach akcji Podzielmy się. Źródło: kadr ze spotu promującego akcję Podzielmy się
Pomysł jest genialny w swojej prostocie:

W całej Polsce już po raz 10. w dniach 25–28 grudnia setki kierowców wolontariuszy ruszą do naszych domów, żeby odebrać świeże świąteczne jedzenie i porozwozić po jadłodajniach w całej Polsce.

W ten sposób najlepszy karp od babci Kasi czy niepodrabialny piernik cioci Marii nie tylko się nie zmarnuje, lecz także trafi do ludzi, dla których to będzie najlepszy posiłek w roku.

Jak się zapisać?
Opcja nr 1: Wystarczy wejść na stronę Fundacji Podzielmy Się, wypełnić prosty formularz, a kierowca odezwie się do Ciebie w celu umówienia odbioru.


Ważne: jedzenie powinno być świeże i zapakowane w odpowiednie dla transportu pojemniki (tak, mogą być słoiki;).

Opcja nr 2: Odwieź jedzenie własnym autem do wybranej z listy jadłodajni w twoim mieście. Wiele z nich pracuje całodobowo, więc na pewno znajdziesz odpowiednią dla siebie porę.

Jak to wszystko się zaczęło?
Wszystko zaczęło się w Wielkanoc 2015, kiedy do Marii Skołożyńskiej, prezeski Fundacji Podziel Się, podszedł młody bezdomny mężczyzna i poprosił o 2 złote.

– Powiedziałam mu, że nie dam mu pieniędzy ale mogę kupić mu jedzenie. Poszliśmy do sklepu i tam okazało się, że największym marzeniem mojego nowego znajomego były jajka na twardo. Pomyślałam, że przecież ja mogę pojechać do domu, ugotować mu jajka i przywieźć po kilku godzinach – wyjaśnia Maria Skołożyńska.

I dodaje: – Umówiliśmy się na popołudnie a ja pojechałam do Babci na Wielkanocne śniadanie. Jak tylko dojechałam do domu to zorientowałam się, że przecież my mamy za dużo jedzenia na stole, na pewno wszystkiego nie zjemy.

Akcja równa się reakcja. Na Facebooku pojawił się post Marty do znajomych, aby zamiast wyrzucać jedzenie, które zostało im po świętach, zadzwonili do niej. I poszło. Wiadomość udostępniono 500 razy. A Marta przez kilka dni jeździła od domu do domu, zbierała jedzenie od nieznajomych osób i przekazywała Bezdomnym spod Hali Mirowskiej. Tak ruszyła cała machina i trwa do dziś.

Nadal masz wątpliwości?
A jeśli nadal się zastanawiasz, niech przekona cię spot. 30 sekund wystarczy:
Polecamy też twojej uwadze naszą niedawną rozmowę z Markiem Borowskim, prezesem Federacji Banków Żywności.

Jeśli uważasz, że wcale nie marnujemy jedzenia, a takie akcje są zbędne, to liczby mówiące o skali marnowania przez nasz żywności, które padają w tym wywiadzie, na pewno zmienią twój pogląd na ten temat.

Jesteśmy dumni, że jako Grupa naTemat możemy pomóc nagłośnić tę inicjatywę.