Utoniemy pod jednorazowymi rękawiczkami. Na kwarantannie zalewa nas fala śmieci

Katarzyna Florencka
Podczas pandemii koronawirusa codziennie zużywamy tony jednorazowych rękawiczek i maseczek. Tempo ich zużycia sprawia jednak, że wyrzucamy je nieuważnie – a polskie (i nie tylko) miasta wprost zasypywane są przez tego typu odpady.
Jednorazowe rękawiczki foliowe oraz maseczki zaśmieciły podczas epidemii koronawirusa polskie miasta. Fot. Piotr Skórnicki /Agencja Gazeta
Przed wybuchem pandemii koronawirusa ruch postulujący ograniczenia plastiku zaszedł już dość daleko: wprowadzono opłaty za foliowe torby w sklepach, poważnie rozważano jak by tu ograniczyć najcieńsze "zrywki", część biznesów szukała sposobów na to, jak odejść od plastikowych opakowań, naukowcy pracowali m.in. nad alternatywą dla plastikowych sztućców.

Z racji obecnej sytuacji te postulaty zeszły na dalszy plan: jednorazowe maseczki ochronne czy foliowe rękawiczki są w dobie epidemii prostym sposobem na zachowanie standardów higienicznych. Problem w tym, że po ich zdjęciu część z nas zdaje się zupełnie zapominać o tym, żeby te jednorazowe odpady odpowiednio zutylizować.

Gdzie wyrzucać foliowe rękawiczki?

Problem urósł do takich rozmiarów, że o zasadach prawidłowej utylizacji jednorazowych środków ochronnych musiał przypomnieć warszawski Urząd Miasta.


– Zużyte jednorazowe maseczki i rękawiczki powinny trafiać do koszy na śmieci, a nie zaśmiecać trawniki, chodniki czy krzewy – tłumaczy na Twitterze. Jak zauważają dziennikarze "Gazety Wyborczej", wiele foliowych rękawiczek, które są udostępniane przez sklepy aby klienci mogli robić zakupy, wyrzucanych jest zaraz po wyjściu do kosza pod marketem. Tymczasem większość z nich jest otwarta, a przez to nieprzystosowana do takich śmieci – wiatr masowo wywiewa je na ulice czy do parków.

Nie tylko w Polsce jest to zresztą coraz większy problem. Tony plastikowych śmiecie wyprodukowanych przy okazji pandemii koronawirusa zaśmiecają wybrzeża m.in. USA czy Hong Kongu.

Plastikowe odpady

Już przed koronawirusem mieliśmy ogromny problem z plastikiem zalegającym w morzach i oceanach. Jak wskazują naukowcy, może go być nawet 10 milionów ton.

Zwierzęta poszukujące jedzenia są tym samym niejako skazane na zjadanie porzucanych przez nas odpadów. WWF alarmuje: plastik zabija ponad 1 mln morskich ptaków i 100 tys. morskich ssaków rocznie. Zwierzęta zjadają plastikowe torby, budują z nich gniazda albo się w nie zaplątują.