ZUS w poważnych opałach. Przez zamknięcie gospodarki w finansach Zakładu zieje dziura

Patrycja Wszeborowska
Zaledwie kilka tygodni temu dobra sytuacja na rynku pracy powodowała, że wpływy ze składek do ZUS były rekordowo wysokie i systematycznie rosły. Wystarczył miesiąc, by rozbić tę passę. Wpływy Zakładu Ubezpieczeń Społecznych ze składek spadły w kwietniu o całą jedną piątą.
Wpływy Zakładu Ubezpieczeń Społecznych ze składek spadły w kwietniu o 20 proc. Fot. Dariusz Gorajski / Agencja Gazeta

ZUS w opałach

Choć trudno w tym momencie o szczegółowe dane, według szacunków ZUS wykonanych dla „Dziennika Gazety Prawnej” wpływy za kwiecień spadły o 20 proc. i były niższe zarówno w porównaniu do wyników z marca 2020 r., jak i kwietnia 2019 r.

Tymczasem ma być tylko gorzej. Kwietniowy spadek wpływów to zaledwie przedwstęp do tego, co czeka polskie finanse publiczne w tym roku. Wszystko dlatego, że Fundusz Ubezpieczeń Społecznych działa w tym momencie jako poduszka finansowa kryzysu.

– Rosną wydatki FUS, który bierze na siebie dodatkowe ciężary, jak wypłata dodatkowych zasiłków opiekuńczych i innych świadczeń. ZUS informował, że od 1 do 24 kwietnia złożono 1,6 mln wniosków o pomoc w ramach tarczy, w tym 1,2 mln wniosków o zwolnienie ze składek, 333 tys. wniosków o świadczenie postojowe dla samozatrudnionych i 50 tys. wniosków o świadczenie postojowe dla zleceniobiorców. Do zeszłego tygodnia ZUS wypłacił 169 tys. osób 340 mln zł postojowego – wylicza DGP.


Wiadomo również, że nie unikniemy w tym roku recesji, ta zaś spowoduje obniżenie dochodów. Ich spadek wraz z szykowanym przez rząd zwiększeniem wydatków na odbudowę gospodarki spowoduje ogromny deficyt w sektorze finansów publicznych, który jest szacowany na 7-9 proc. PKB.

Odmrażanie gospodarki

Wkrótce mają się pojawić kolejne poluzowania. Minister rozwoju Jadwiga Emilewicz zapowiedziała, że gospodarka zostanie odmrożona na koniec czerwca. Dodała jednak od razu, że nie powinniśmy traktować tego w kategoriach powrotu do stanu sprzed wybuchu pandemii.