Rekordowo niskie stopy procentowe. Dlaczego oszczędzanie na lokacie traci dziś sens?
880 miliardów złotych. Tyle środków trzymanych jest przez Polaków na różnych depozytach i rachunkach bankowych. Stanowi to aż 60 proc. wszystkich zgromadzonych przez obywateli naszego kraju oszczędności. Jest to też dowód na to, że Polacy wciąż preferują tę formę oszczędzania. Kłopot w tym, że ich oczekiwania rozminą się z rzeczywistością.
Powód? Inflacja. W kwietniu 2020 roku wyniosła ona 3,4 proc. rok do roku, a jeszcze miesiąc wcześniej była na poziomie 4,6 proc. rok do roku. Jeśli oprocentowanie lokat, które jest bardzo niskie, zestawimy dodatkowo z roczną inflacją, to wynik okazuje się mniejszy od... zera. Innymi słowy, przez spadek wartości pieniądza osoby lokujące swoje oszczędności na depozytach realnie je tracą, a nie na nich zyskują.
Obrazu całości dopełnia seria obniżek stóp procentowych, jaka została przeprowadzona przez Radę Polityki Pieniężnej od początku marca. Z powodu tych decyzji oprocentowanie nowo zakładanych depozytów zmalało do średniego poziomu 0,4 proc. Gdy przyjrzymy się ofercie największych banków, znajdziemy tam lokaty, których oprocentowanie wynosi... 0,01 proc.!
Widać zatem, że samym lokowaniem nie pomnożymy odłożonych przez nas środków. Jaka więc zostaje nam opcja? Inwestowanie. Tak, nie ma co ukrywać, że z inwestycjami we wszystkie instrumenty finansowe wiąże się pewne ryzyko. Ale innej drogi do oczekiwanych zysków nie ma. Możemy albo dalej trzymać oszczędności na nieopłacalnych lokatach i na nich tracić, albo możemy wyjść poza ofertę banków i korzystać z możliwości, jakie oferują dobre fundusze inwestycyjne otwarte.
Jeśli jesteśmy gotowi zrobić krok (albo i dwa) w stronę inwestycji kapitałowych, możemy rozpocząć inwestowanie od trzech instrumentów: rodzimych obligacji skarbowych (papiery emitowane przez skarb państwa, uważane za najbardziej bezpieczne i cechujące się wysoką płynnością), zagranicznych obligacji skarbowych (np. amerykańskich, które uchodzą za najbezpieczniejszy instrument finansowy w skali globalnej) oraz akcji giełdowych spółek (papiery wartościowe firm, cechują się możliwie wyższą stopą zwrotu, ale też wyższym ryzykiem).
Piotr Rojda, CFA, zarządzający subfunduszem Caspar Stabilny•Materiały prasowe / Caspar Towarzystwo Funduszy Inwestycyjnych
W skład portfela Caspar Stabilny wchodzą polskie (30-40 proc. struktury portfela funduszu) i amerykańskie (30-40 proc.) obligacje skarbowe oraz akcje globalnych spółek, które wynoszą maksymalnie 35 proc. wartości aktywów subfunduszu. Caspar Stabilny stawia więc na dywersyfikację portfela inwestycyjnego i redukcję ryzyka poprzez takie bezpieczniki jak obligacje skarbowe USA.
Większa część portfela (ok. 60-70 proc.) lokowana jest w zagraniczne instrumenty (akcje, obligacje skarbowe). W przypadku doboru akcji spółek selekcja obejmuje starannie wybrane firmy z całego świata (np. Amazon, Microsoft, Zalando), których działalność wpisuje się w trendy zmieniające globalną gospodarkę, takie jak handel elektroniczny czy digitalizacja. Caspar Stabilny to fundusz, gdzie zalecany okres inwestycji to minimum trzy lata.
Artykuł powstał we współpracy z Caspar Towarzystwo Funduszy Inwestycyjnych SA