Są duże straty w wydobyciu węgla. Co zrobić z polskimi kopalniami?

Leszek Sadkowski
Już w tym tygodniu część kopalń zamkniętych z powodu pandemii koronawirusa powinna wrócić do pracy. Ale tak dobrze nie będzie.
Ceny węgla kokosowego są zdecydowanie niższe niż przed rokiem. Fot. Jakub Orzechowski / Agencja Gazeta

Ograniczony Budryk

Mimo innych zapowiedzi w poniedziałek tylko jedna z dwóch kopalń Jastrzębskiej Spółki Węglowej zatrzymanych z powodu pandemii powróci do normalnego trybu pracy. To Knurów- Szczygłowice.

– Drugi z zakładów, czyli Budryk, nadal działać będzie w ograniczonym zakresie – poinformował rp.pl Sławomir Starzyński, rzecznik JSW.

Jest to związane z dużą ilością wykrytych zakażeń w tej kopalni. W czasie postoju, który trwał około trzech tygodni, wykonano wśród załogi Budryka w sumie 3,4 tys. testów na obecność koronawirusa - podaje serwis.

Jak dotąd stwierdzono tam 283 przypadki zakażenia. We wszystkich kopalniach JSW potwierdzono już ponad 3,8 tys. osób zakażonych koronawirusem, z czego najwięcej w kopalni Pniówek (1,6 tys.) i Zofiówce (1,18 tys.). 1,6 tys. osób już wyzdrowiało.

Niskie ceny

Analitycy obawiają się, że wszystko to odbije się na wynikach finansowych JSW.


– Tym bardziej że oprócz przestoju w dwóch kopalniach spółce nie sprzyjają też ceny węgla kokosowego, które są zdecydowanie niższe niż przed rokiem, a także osłabienie dolara względem złotego. Spodziewam się, że JSW nie uniknie straty finansowej w II kwartale, którą trudno będzie odrobić w kolejnych miesiącach – mówi "Rz" Łukasz Prokopiuk, analityk DM BOŚ.

Jak odejść od węgla?

Tak jak niedawno podawaliśmy prędzej czy później musimy odejść od węgla - to wiadomo od dawna. Ale rząd, który górników się boi chce to zrobić po cichu.

Bo wie, że z górnikami jest pewien problem i to od dawna, bo za nic sobie mają nieuchronne zmiany. I wydaje się, że tylko zaplanowane i rozłożone w czasie odchodzenie od węgla ma sens.

Ale to wraz ze stworzeniem nowych miejsc pracy dla pracowników kopalń musi zaplanować rząd wraz z samorządami.