Programy przeciwdziałające bezrobociu robią to tylko pozornie. Wkrótce miliony stracą pracę

Patrycja Wszeborowska
Miejsca pracy „zombie” - taką nazwę otrzymały miejsca pracy sztucznie podtrzymywane przez krajowe programy wsparcia zatrudnienia. Dlaczego sztucznie? Według ekspertów dla milionów pracowników polityka przeciwdziałająca bezrobociu spowodowanym koronawirusem tylko odroczyła ich ewentualne zwolnienie.
Według ekonomistów programy przeciwdziałające bezrobociu tylko odraczają nieuniknione. Wkrótce bezrobotnych będzie więcej. fot. Dominik Sadowski / Agencja Gazeta

Miejsca pracy "zombie"

Blisko jedna trzecia siły roboczej Europy lub 45 milionów miejsc pracy w pięciu największych gospodarkach korzysta obecnie z krajowych programów wsparcia zatrudnienia. Firmy redukują godziny pracy pracowników, a rządy w ramach działań antykryzysowych pokrywają dużą część ich utraconego dochodu, od 60 do 100 proc.

Jednak takie działania tylko odraczają nieuniknione według ekonomistów Allianz i Euler Hermes. W raporcie „Zagrożenie: 9 milionów miejsc pracy „Zombie” w Europie” eksperci wykazali, że tylko w 2020 roku pięć największych europejskich gospodarek (Niemcy, Hiszpania, Wielka Brytania, Franca i Włochy) może spodziewać się 4,3 mln dodatkowych bezrobotnych.
Raport Euler Hermes i Allianz

Zagrożonych jest jednak więcej. W 2021 roku w obliczu ryzyka utraty pracy stanie praw ie 9 mln osób z tych krajów. To aż 20 proc. obecnie zatrudnionych i biorących udział w programach dotyczących skróconego czasu pracy.


– Nazwaliśmy je miejscami pracy „zombie” (czy też „widmo” – sprawiających pozorne wrażenie normalnych perspektyw zatrudnienia) gdyż wymagają polityki ad hoc, aby uniknąć odroczonego masowego bezrobocia – tłumaczą autorzy raportu.

Rządowe programy powinny być kontynuowane

Największe siły i środki rządowe koncentrowane będą w sektorach tzw. „późnych kwiatów”, czyli transporcie i magazynowaniu, zakwaterowaniu i usługach gastronomicznych, sztuce, rozrywce i rekreacji, handlu detalicznym i hurtowym oraz w przemyśle i budownictwie.

– Jedną z kwestii, którą decydenci będą musieli rozwiązać, jest ryzyko, że pozornie stabilne miejsca pracy dotyczyć będą części pracowników, którzy pozostali w sektorach „późnych kwiatów” ze względu na ochronę dochodu jaką dawały im publiczne programy pomocowe, zamiast przenieść się do sektorów „szybkich kwiatów” (takich jak zdrowie i IT) z lepszymi możliwościami pracy w warunkach niesymetrycznego ożywienia gospodarczego – podkreślają eksperci.

W tym kontekście pilne i ważne jest połączenie aktywnych polityk rynku pracy z subsydiami płacowymi. Ekonomiści zalecają również, by kontynuować programy uzupełniające, mające na celu dotowanie nowych miejsc pracy, przekwalifikowanie czy wspieranie osób zakładających działalność gospodarczą, aby zmniejszyć ryzyko odroczonego bezrobocia.