Dzwoni gość z Bahama i namawia na inwestowanie. Czyli jak dajemy się nabrać oszustom?

Leszek Sadkowski
Znowu mamy skandal z potencjalną piramidą finansową – tym razem na 250 milionów zł. Takie never ending story można powiedzieć, bo piramid i wyłudzaczy jest wielu. Naiwnych niestety też.
Najbardziej szkoda niedoświadczonych inwestorów, których okradają oszuści 123rf.com

Coraz więcej amatorów

Białe Kołnierzyki na swoim koncie na Facebooku'u piszą: - Nie dziwi mnie to wcale, a tak w ogóle to jestem zdania, że inwestowanie powinno być zajęciem dla ludzi, którzy mają na ten temat jakieś pojęcie.

A tymczasem w ich ocenie "coraz więcej amatorów pcha się do inwestycji". Brokerzy i poszukiwacze inwestorów oraz organizatorzy przeróżnych schematów mają tym samym żniwa i wykorzystują bez skrupułów pęd do pozornie łatwego zarabiania.

Najbardziej szkoda tych niedoświadczonych inwestorów, którzy zwykle nie mają pojęcia, z jakimi trudnościami przyjdzie im się zmierzyć i czym się może to wszystko skończyć.

„Dzwoni gość z call center"

Białe kołnierzyki zaczynają od pokazania najbardziej prymitywnych oszustw w stylu „dzwoni gość z call center i namawia na inwestowanie z brokerem, który jest zarejestrowany gdzieś na Bahamach”.


Przedsiębiorcy Białe Kołnierzyki piszą: - Nie ma ostatnio tygodnia, w którym bym nie dostał kilku wiadomości o treści „zostałem oszukany przez tego a tego brokera”. Schemat praktycznie zawsze ten sam: broker zagraniczny, wpłata pieniędzy, utrata środków, sugerowanie wpłaty nowych celem odzyskania uprzednio straconych, a na końcu zerowanie i zamknięcie konta. Tyle.

Szanse na odzyskanie pieniędzy są wtedy w zdecydowanej większości znikome, a jak ktoś przelewa kasę na inwestycje w Bitcoinach, praktycznie zerowe - oceniają Białe kołnierzyki i mają rację.

Oszukał Facebooka i Google

O tym jak działają oszuści pisaliśmy m. in. w tekście "Oszukał Facebooka i Google na ponad 100 mln dol. Po prostu wysyłał im faktury, a oni płacili".

Okazało się, że można wyłudzić pieniądze nawet od internetowych gigantów, a najłatwiej po prostu poprosić. W ten sposób udało się naciągnąć wielkie firmy na kwotę ok. 121 milionów dolarów. Autorowi oszustwa grozi za to nawet kilkanaście lat więzienia.

Pochodzący z Litwy Evaldas Rimasausk oskarżony był o to, że wraz z nieznanymi wspólnikami udawał reprezentanta tajwańskiej firmy Quanta Computer. Wysyłał on maile do gigantów, w których przekonywał, że ci są winni mu pieniądze. I płacili, a płatności od firm były kierowane na jego konta bankowe.