Te dane porażają. Porównano podwyżkę poselską z miesięczną pensją pielęgniarki
W ubiegły piątek bez wcześniejszych zapowiedzi zdecydowaną większością posłowie przegłosowali podwyżki dla samych siebie. Wywołało to liczne kontrowersje i zwróciło uwagę na to, jak ewentualne uposażenie parlamentarzystów mogłoby się kształtować na tle zarobków innych zawodów, np. wśród pracowników służby zdrowia.
Niespodziewana podwyżka
W gospodarce szaleje koronawirus. Posłowie uznali więc, że to najlepszy czas na uchwalenie projektu zakładającego podwyżki dla nich samych. W tym jednym wypadku możemy mówić o zgodzie wśród parlamentarzystów - aż 386 posłów było za, 33 przeciw, a 15 się wstrzymało. W poniedziałek projekt większością głosów odrzucił senat.Obecnie podstawowe uposażenie posła wynosi 8016,70 zł brutto, po podwyżce byłoby to ok. 12,6 tys. zł, czyli o blisko 60 proc. więcej. Nie zapominajmy, że do podstawy polski parlamentarzysta ma m.in. dietę, otrzymuje środki na prowadzenie biura poselskiego czy dostaje dodatkowe honorarium z tytułu kierowania komisjami oraz mają wyższą kwotę wolną od podatku niż przeciętny Polak.
Biorąc pod uwagę, że posłowie mogliby zarabiać 12,6 zł brutto z tytułu swojego uposażenia dałoby to ok. 260 proc. przeciętnego wynagrodzenia, jak podaje Gazeta.pl NEXT, która wyliczyła, jak na tle pensji w innych zawodach wyglądałyby podwyżki dla parlamentarzystów.
I tak - według uśrednionych danych GUS średnio w 2018 roku kierowca ciężarówki zarabiał 3553,67 zł, nauczyciel w szkole podstawowej 4687,92 zł, pielęgniarka 5327,64 zł, a lekarz 9910, 12 zł. Podane kwoty są kwotami brutto.
To zaś oznacza, że podwyżka dla posłów o blisko 4,6 tys. zł brutto wyniosłaby tyle, ile dziś zarabia np. pielęgniarka albo ratownik medyczny.
Zamiast podwyżek podatki
Jak pisaliśmy w INNPoland.pl rząd już powoli wycofuje się z podwyżek dla budżetówki, tłumacząc się sytuacją gospodarczą wywołaną koronawirusem. W zamian dostaniemy nowe podatki.Jak przewidywano, pierwszą ofiarą koronawirusa padły wyborcze obietnice PiS dotyczące skokowego podwyższania płacy minimalnej. Najniższe wynagrodzenie w 2021 r. wzrośnie jedynie symbolicznie: do 2716 zł (wobec zapowiadanych 3 tys. zł). Równocześnie rząd planuje kolejny kontrowersyjny krok: zamrożenie płac w budżetówce na poziomie nominalnym z 2020 r.
Mimo to, plany budżetowe na przyszły rok są dość optymistyczne: rząd zakłada, że PKB będzie rosnąć o 4 proc., a inflacja wyniesie 1,8 proc. W budżecie przewidziana jest też wypłata 13. i 14. emerytury, a dodatkowe pieniądze mają przynieść nowe daniny: podatek cukrowy oraz odmrożony podatek handlowy.