Dość bicia "Belką" po głowach oszczędnych. Znieście wreszcie ten podatek

Grzegorz Koper
Przy wysokiej inflacji i niskim oprocentowaniu nie opłaca się oszczędzać. Dodatkowo utrudnia to podatek Belki. Od lat słychać apele o jego zniesienie. Czy teraz nadeszła na to pora?
Nadeszły złe czasy dla oszczędzających, a podatek Belki nie pomaga. Fot. 123rf.com
Kojarzycie protestancki etos pracy? Polega na ciężkiej pracy, skromnym życiu i oszczędzaniu lub inwestowaniu swoich zarobków. Przyczynił się do potęgi gospodarczej Holandii czy USA. Niestety polskie władze nie kwapią się do promowania tego modelu na naszej ziemi. Wolały obłożyć inwestujących (lub po prostu oszczędzających na lokacie) podatkiem Belki.

Podatek Belki, jak jego nazwa wskazuje, został wprowadzony osiemnaście lat temu za kadencji ministra finansów Marka Belki. Pisząc ogólnie - podlegają mu zyski osiągane z dochodów kapitałowych. Przy czym nie dajmy zaplątać w meandrach prawniczej semantyki. Dochodem kapitałowym są też zwykłe odsetki na koncie oszczędnościowym czy zysk z oprocentowanej lokaty.


W świetle ostatnich miesięcy temat stał się jeszcze bardziej palący. Najwyższa od 2001r. inflacja przeżera pieniądze trzymane na rachunkach, a rekordowo niskie oprocentowanie lokat utrudnia zakumulowanie kapitału z posiadanych środków. Jakby tego było mało, fiskus dalej pobiera należną mu część od każdej złotówki uciułanej przez ludzi.

"Pan płaci, pani płaci, my płacimy. To są nasze pieniądze proszę pana."

Możesz nawet nie wiedzieć, że płacisz ten podatek, ale najprawdopodobniej i tak to robisz. Jeśli nie wierzysz, to zerknij na swoje konto bankowe. Enigmatyczna operacja o nazwie podatek od odsetek kapitałowych następująca po kapitalizacji odsetek, to jest własnie to obciążenie. Dla osoby o niewielkich zasobach finansowych trzymanych na zwykłym rachunku, ta 19-proc. danina nie będzie taka uciążliwa. Poważniej robi się przy lokacie, bo prawie 1/5 zysku z niej zabierze skarbówka.
Mój mizerny wkład do budżetu za pośrednictwem podatku Belki. Osoby inwestujące czy odkładające na lokatach są obciążone o wiele bardziej.
Problem dostrzegł poseł Krzysztof Paszek i wystosował w lipcu interpelację do Ministra Finansów. Zwrócił uwagę na rekordowo niskie oprocentowanie lokat, które wraz z podatkiem Belki czyni oszczędzanie zupełnie nieopłacalnym.

– Podatek ten wpływa negatywnie na chęć oszczędzania i gromadzenia kapitału wśród Polaków. Wielu ekonomistów twierdzi, że jako kraj stosunkowo ubogi w kapitał powinniśmy premiować, a nie karać gromadzenie oszczędności przez obywateli. Własny kapitał w dłuższej perspektywie pozwoliłby nam w większym stopniu oprzeć się na krajowych zasobach kapitałowych, a nie tylko na kapitale zagranicznym (zarówno w wymiarze inwestycji, jak i potrzeb pożyczkowych państwa) – czytamy.

Do argumentów posła należy dopisać jeszcze wysoką inflację. Wzrost cen dodatkowo obłupia nas ze zgromadzonych pieniędzy. Za każdą złotówkę zarobioną dzisiaj za kilka miesięcy będzie można kupić mniej. Tym sposobem kombinacja niskiego oprocentowania, inflacji i podatku Belki sprawia, że oszczędzać się już nie opłaca.

Władza o wie o problemach obywateli

Tegoroczne badania cytowane przez Forbes, pokazywały, że wielu Polaków nie ma odłożonych pieniędzy. Aż 62% ankietowanych zadeklarowało brak środków na życie po ewentualnej utracie pracy związanej z koronawirusem.

To nie jest świeża sprawa. Podobne alarmy i apele były wystosowywane wielokrotnie przez ostatnie lata. Grzmiano, że rodacy nie są zabezpieczeni na czarną godzinę. Sypały się skry oburzenia, że nieodpowiedzialni ludzie nie myślą o swojej przyszłości. Tylko niewielu zauważało, że oszczędzić przy niskich płacach i relatywnie wysokich kosztach życia nie jest łatwo, a w dodatku państwo w tym przeszkadza łupiąc "Belką" po głowach zapobiegliwych.

Władza doskonale sobie zdaje z problemu braku zabezpieczenia finansowego obywateli. W "Strategii na rzecz Odpowiedzialnego Rozwoju do 2020 r." przyjętej w 2017 r. przez Radę Ministrów, sformułowanie o budowaniu kultury oszczędzania pojawia się co najmniej sześć razy.

Nawet na 134 stronie tego dokumentu wspomniano o obniżeniu podatku od dochodów z tytułu długoterminowych (powyżej roku) inwestycji kapitałowych jako działania do realizacji po 2020 r. Moja nikła wiara w obniżanie obciążeń finansowych obywateli każe mi przypuszczać, że ten postulat nie wejdzie w życie w wystarczającym stopniu.
Czy ta enigmatyczna zapowiedź sprzed kilku lat się spełni?Strategia na rzecz Odpowiedzialnego Rozwoju do roku 2020 (z perspektywą do 2030 r.), gov.pl (podkreślenia moje)
Jednak władza o swoim planie nie zapomniała. W sierpniowej odpowiedzi na przytoczoną wcześniej interpelację posła Paszka, Ministerstwo Finansów przypomniało o tych zapowiedziach i dodało, że stale analizuje propozycje zgłaszane przez środowiska społeczne i gospodarcze.

– Jeżeli będzie to uzasadnione i możliwe do wdrożenia w obecnej, szczególnej sytuacji, spowodowanej pandemią COVID-19, to niewątpliwie zostaną zaproponowane rozwiązania legislacyjne w zakresie ulg, zwolnień lub obniżenia stawki w opodatkowaniu dochodów (przychodów) osób fizycznych z kapitałów pieniężnych, wykraczające poza zakres realizacji przyjętych Strategii – napisano w odpowiedzi.

Niestety z tych ogólnikowych sformułowań nie wynika nic konkretnego. Stąd moje obawy, że w tym aspekcie nic się nie zmieni w najbliższych latach. Rządy na całym świecie niechętnie likwidują raz nałożone podatki.

Budżet nie ucierpi

Z analizy wpływów, na które powoływał się Bankier.pl wynika, że w 2017 r. państwo zarobiło na podatku Belki tylko ok. 3 miliardy złotych. Nie był to nawet 1 proc. całego ówczesnego budżetu (wtedy wynoszącego 350 mld zł). Wpływy z tego podatku nie starczyłyby nawet na niewielką część liczonego w dziesiątkach miliardów programu 500+.

Dlatego teraz jest najlepszy czas na zlikwidowanie podatku dla oszczędzających (albo przynajmniej jego znaczne obniżenie). Inflacja, niskie oprocentowanie lokat i niewielki wpływ podatku Belki na budżet, sprawia że jego utrzymywanie może być szkodliwe. Przecież sam rząd zauważył, że należy budować w kraju kulturę oszczędzania. Skoro tak, to niech pierwszym krokiem będzie niepobieranie prawie co piątej złotówki otrzymanej przez obywatela z oprocentowania lokat.

Dla budżetu nie ma to wielkiego znaczenia, a ludzie będą mogli się cieszyć z większego o 19 proc. zysku z oszczędności. Poza tym przekona to ich do odkładania pieniędzy na przyszłość i następne badania zasobności skarbonek Polaków nie będą już tak pesymistyczne.