"Covidowy" biznes i jego innowacje. Firma "od maseczek" opowiada o swoich perypetiach

Materiał promocyjny Protect King
Firma od 30 lat specjalizująca się w produkcji pierza, do spółki z zaprzyjaźnioną agencją marketingową, w reakcji na globalną epidemię, postanowiła zakasać rękawy i przestawić się na najbardziej adekwatny do zastanej sytuacji biznes – produkcję maseczek ochronnych. Utrata standardowych zleceń zmusiła nas do ratowania etatów i tak powstała marka Protect King.
Protect King to firma, która od 30 lat zajmuje się produkcją pierza i puchu. W dobie pandemii przeprofilowała część działalności na produkcję wysokiej jakości maseczek ochronnych i rękawiczek. Jeden z jej pracowników opowiada, jak rozwijał się ten biznes Protect KIng
Dwóch założycieli marki Protect King opowiada nam, jak wyglądały początki tej transformacji, z jakimi wyzwaniami musieli się zmierzyć po drodze i dokąd doszli ze swoim pomysłem.

Najpierw była bawełna

W pierwszy dzień lockdownu w Polsce nasze firmy z dnia na dzień straciły zlecenia na najbliższy kwartał. Po 4 dniach gaszenia pożarów przypadkowo zgraliśmy się z jednym z moich klientów. Wysyłając sobie covidowe memy, doszliśmy do wniosku, że w sumie można uszyć kilkaset maseczek i pohandlować. Początkowo bardziej dla zabicia czasu niż jako koło ratunkowe dla głównych biznesów.


Jeden z nas miał dostęp do dobrej szwalni, drugi znał się na „internetach”. Mieliśmy jakieś stare, nieużywane konta na Allegro. Zleciliśmy uszycie 100 masek w różnych kolorach i ustawiliśmy aukcje. W sumie wymyśliliśmy 50 różnych wariantów, zanim udało nam się tak poukładać opis produktu, aby nie podlegał blokadzie sprzedaży masek w internecie nałożonym przez rząd (nasza maska była antysmogowa, musieliśmy więc unikać słów ochronna, antywirusowa itp.). Zrobione smartfonem w warunkach domowych zdjęcia wystarczyły do zainteresowania kupujących.
Facebook / Protect King
Po dwóch dniach udało się wystartować z aukcjami, a towar został wysłany do domu jednego z nas. Pierwsze kilkaset sztuk sprzedało się niemal natychmiast. Po 2 tygodniach szyły dwie szwalnie i kilkanaście chałupniczek. Biznes ruszył, a zamknięte w domu nasze rodziny (rodzice, dzieci) miały co robić, bo wszyscy mieli swoje zadania. Etykiety drukowane na zwykłych biurowych drukarkach, koperty skupowane po marketach i pakowanie do 3-4 w nocy to była nasza codzienność.

Panie… gumek to już dawno nie mamy

Jeden z nas odpowiadał za produkcję, drugi za sprzedaż i wysyłki. Wraz z rosnącą skalą wyzwania zaczęły się piętrzyć. W kwestii produkcji pierwszy poważny problem pojawił się z gumkami i ich dostępnością na rynku. W pewnej chwili bardziej opłacało się kupić w hurtowni papierniczej teczki z gumkami, wyciąć je i wszyć do masek, niż kupować na szpuli.

Sama obsługa zamówień została dość szybko usprawniona, kupiliśmy drukarki termiczne, wdrożyliśmy system wspomagający realizację zamówień, poukładaliśmy sprawy księgowe i magazynowe. Nadal pakowaliśmy po nocach, ale szło to już całkiem profesjonalnie.

Co oczywiste, nie tylko my w tym czasie weszliśmy w „maseczki”, więc marże szybko malały, a opłacalność po odliczeniu kosztów prowizji, reklam, logistyki, opakowań, dostaw i zwrotów zaczęła słabnąć.

Szukamy przewag konkurencyjnych

Jeden z nas stosował w swojej firmie ozon jako technologię odkażającą i odświeżającą produkt. Postanowiliśmy, że nasze maski będą ozonowane przed spakowaniem, a każda z nich zostanie dostarczona w osobnym woreczku strunowym Udało nam się opracować sposób na sprawne ozonowanie i pakowanie masek, dzięki czemu mogliśmy śmiało zwiększyć marże do zadowalającego poziomu. Wtedy zauważyliśmy, jak ważna w tak prostym biznesie jest innowacja.

Po dwóch tygodniach ozonowania marże znowu zaczęły spadać. Potrzebny był kolejny pomysł. I tak powstały maski bawełniane z cząsteczkami nanosrebra. Zakupiliśmy impregnat, opracowaliśmy sposób impregnacji, przygotowaliśmy proces technologiczny i dokumentację. Nasze aukcje znowu się klikały i sprzedawały. Przez 3 tygodnie… jak poprzednio rynek nie zaspał, a ceny zaczęły spadać.

Ostatnim naszym ruchem było wprowadzenie znakowania masek z logo firmy Zamawiającego. Zrobiliśmy kilka zleceń, ale rynek był już bardzo nasycony. Straciło to dla nas sens, zaczęliśmy więc szukać kolejnej niszy.

Później była … bawełna

W maju i czerwcu na rynku bardzo brakowało rękawiczek ochronnych. Ceny typowych produktów szybowały do góry w strasznym tempie, a wbicie się w ten rynek od zera było szalenie trudne. Wpadliśmy na inny pomysł i wprowadziliśmy do oferty rękawiczki bawełniane.
Protect King
Ewolucja produktu była podobna do masek bawełnianych, przy czym, jak się szybko okazało, w Europie jest tylko kilka szwalni będących w stanie wykonać dobrej jakości rękawiczki bawełniane wielokrotnego użytku. Na nasze szczęście część z nich działała w Polsce. Dość szybko pojawił się wariant z nanosrebrem, o różnej gramaturze i kolorze.

Nanosrebro działa antybakteryjnie, problem w tym, że świat walczył wtedy z wirusem. I o ile nanosrebro sprawiało, że nawet spocona ręka nie zaczynała brzydko pachnieć i rękawiczka była długo świeża, o tyle część BHP-owców w firmach obstawała przy produktach z gumy.

Seria Viroblock

Przełom w kwestii rękawiczek nastąpił dość szybko i obawy BHP-owców zostały rozwiane. Znaleźliśmy impregnat, który posiadał wymagane badania i atesty, aby stworzyć rozwiązanie, o które pytali klienci. Mieliśmy produkt, którego powierzchnia niszczy materiał zakaźny ludzkich koronawirusów po ewentualnym zasiedleniu rękawiczki, fartucha, maseczki itp.

Rękawiczki z serii Viroblock znalazły uznanie wśród wielu firm i dużych instytucji publicznych. Są wygodne, wytrzymałe, a właściwości antywirusowe utrzymują się do 40 prań. Udało nam się opracować produkt posiadający mnóstwo przewag nad produktami z gumy. Są ekologiczne, wielokrotnego użytku, tańsze (gdyż można je używać do 40 razy)i ładnie wyglądają.

Cały czas krok przed innymi

Nie czekaliśmy, aż rynek skopiuje serię Viroblock, (choć o dziwo do dziś nie skopiował). Wyszukiwaliśmy kolejne innowacje z polskich fabryk. Handlowaliśmy regulatorami do gumek, aby odciążyć uszy i mocować maseczkę na szyi z tyłu głowy. Opracowaliśmy filtry do maseczek bawełnianych. Stworzyliśmy maski KN95 z nanosrebrem (seria Silver Protection). Wprowadziliśmy kolorowe fartuchy jednorazowe z flizeliny, aby odróżnić ofertę od wszechobecnych białych modeli.

Ciągła obserwacja trendów doprowadziła do momentu, kiedy zostaliśmy jednym
z pierwszych dystrybutorów miniprzyłbic mocowanych na nos z przeźroczystą szybką. Wreszcie można było zobaczyć buzię rozmówcy, a alergicy i osoby starsze mogły swobodnie oddychać, jednocześnie wygodnie zakrywając nos i usta.
Protect King
Obecnie posiadamy kilka sprawdzonych modeli półprzyłbic, które znalazły uznanie największych firm i instytucji (z przyczyn umownych nie możemy ich tu wymienić). Miniprzyłbice okazały się megahitem, a ich różne wariacje zaczęły pojawiać się na całym świecie.

Tak jak poprzednio, pomimo że sumarycznie sprzedawaliśmy już bardzo dużo różnych produktów w Polsce i na zachodzie, znów zaczęliśmy szukać innowacji. Zebraliśmy już sporo opinii, komentarzy, odbyliśmy setki rozmów handlowych i spotkań. Obserwując giełdy i media, badaliśmy trendy.

Wiedzieliśmy już, że funkcjonalność i wygląd produktów, a także ich praktyczność biorą górę w zachowaniach zakupowych użytkowników. Po przedłużającym się okresie używania środków ochrony osobistej okazało się, że maski zaczynają się zużywać i trzeba znów zainwestować w nowe, gdyż jednorazowe wychodziły za drogo. Wszędzie walały się zużyte jednorazowe rękawiczki, fartuchy i maseczki. Odbiorcy zaczęli poszukiwać produktów dobrych jakościowo, które użyją wielokrotnie, a ich żywotność będzie dłuższa.

Seria produktów OK MASK

W końcu przyszedł czas, abyśmy na bazie doświadczeń stworzyli własny produkt. Wielorazowy, z możliwością natychmiastowej dezynfekcji i czyszczenia (bez suszenia bawełny, czy filcu), praktycznie niezniszczalny.

Maska OK na brodę chroni przed wydostawaniem się aerozolu dołem, zachodząc lekko pod brodę i kończąc się nad nosem użytkownika. Nawet jej upuszczenie, zdeptanie, przechowywanie w schowku samochodowym, torebce, czy kieszeni nie spowoduje jej uszkodzenia. Można ją szybko umyć mydłem pod kranem. Jest lekka i wygodna. Wkrótce jej testy rozpoczną dwie duże sieci polskich supermarketów, a pierwsi użytkownicy ocenili ją jako prawdziwą rewolucję.
Protect King
Przyłbica okularowa jest przystosowana do noszenia wraz z okularami korekcyjnymi, można dowolnie kształtować zauszniki bez ryzyka ich uszkodzenia. Zrezygnowaliśmy z wielkiej, ciężkiej szybki, zmniejszając jej rozmiar do niezbędnego minimum. Regulacja kąta pozwoli na dopasowanie produktu do potrzeb użytkownika. Produkt wygląda świetnie oraz posiada wymienne szybki (w komplecie 3 szt.), tak aby służył użytkownikowi bardzo długo.

A co po Covidzie?

Przez ostatnie miesiące zbudowaliśmy świetny zespół, uratowaliśmy wszystkie etaty w naszych firmach i stworzyliśmy kilka nowych. Postanowiliśmy na bazie zdobytego doświadczenia i kapitału zainwestować w e-commerce. Już szykujemy nieruchomość, planujemy przestrzenie, wybieramy systemy informatyczne. Działanie w warunkach „wojny” wymusiło na nas odważne podejmowanie decyzji i bardzo szybki rozwój i naukę.
Facebook / Protect King
Normalnie prawdopodobnie taki know-how zbieralibyśmy przez lata, a wiele decyzji procedowali tygodniami. Wiemy już, że jesteśmy skuteczni w działaniu na nowych dla nas obszarach i że e-commerce to przyszłość. Do końca roku uruchomimy pierwsze sklepy „niecovidowe”. Być może na łamach INN:Poland za kilka miesięcy będziemy mogli podzielić się z Wami historią kolejnego biznesu.

Zapraszamy Was do naszego sklepu i życzymy zdrowia w tym trudnym czasie.